DOSTĘPNE RÓWNIEŻ NA >TUMBLR<

TŁUMACZENIE 'PEOPLE HELP THE PEOPLE' TUTAJ

TŁUMACZENIE 'TO BE(LIEVE) IN LOVE' TUTAJ

piątek, 4 lipca 2014

Through the Years

Tytuł: Through the Years
Pairing: Larry
Oryginał: jessxo418
Zgoda od autorki: Jest.
Opis: Louis i Harry na przestrzeni lat ich związku.


~*~
- Cześć, jestem Harry.
Louis zmierzył wzrokiem mężczyznę, w sumie chłopaka, od góry do dołu. Zauważył kręcone brązowe włosy, duże czerwone usta, zielone oczy i dołeczki. Zadrwił z niego.
- Ile masz lat?
- Wystarczająco. - Harry odpowiedział.
Louis potrząsnął głową i odwrócił się do baru. Wziął swojego drinka i przysunął do ust, kończąc go.
- Kupić ci drinka?
Louis spojrzał przez ramię i zobaczył, że Harry nadal tam stoi, uśmiechając się. Louis odstawił szklankę i oblizał usta.
- Jasne Harry. Kup mi drinka.

~*~
Harry wyjrzał przez okno restauracji obserwując ludzi idących  do i z parku, przechodzących przez ulicę. Jego myśli były zajęte, kiedy usłyszał chrząknięcie. Spojrzał w górę i uśmiechnął się.
- Cześć.
- Cześć. - Louis odpowiedział, kiedy usiadł na przeciwko chłopaka. - Przepraszam za spóźnienie.
- W porządku.
- Zamówiłeś już?
- Nie. Czekałem na ciebie.
Louis pokiwał głową, kiedy patrzył na menu. Kiedy kelner przyszedł po ich zamówienia, Harry odwrócił się do Louisa.
- Więc.
- Więc? - Louis odpowiedział.
- To jest nasza pierwsza randka. - Harry uśmiechnął się.
- Taa.
- Nie wiem, czego jeszcze o sobie nie wiemy. Mam na myśli, obiągałem ci już w klubowej łazience.
- Jesteś bardzo wulgarny.
- Kochasz to.
Louis potrząsnął głową, biorąc łyk swojej wody. - Ty byłeś tym, który chciał prawdziwej randki.
- Wiem.
- Więc powiedz mi Harry, tylko tym razem serio, ile masz lat?
- Siedemnaście.
Louis spojrzał na niego, a potem westchnął i potrząsnął głową. - Wiesz, że możesz mnie wpędzić w wiele kłopotów.
 - Jesteś tylko pięc lat starszy ode mnie.
- Nie każdy będzie widział to w ten sposób. - Louis pochylił się nad stołem. - Nie jesteś nawet pełnoletni. - Louis powiedział delikatnie.
- Już niedługo. - Louis oparł się o krzesło. - Lubię cię Louis i wiem, że ty też mnie lubisz. - Louis nie powiedział nic. - W porządku. Chcesz to zakończyć. Wychodzę.
Harry wstał by wyjść. Zatrzymał się, kiedy poczuł dłoń na nadgarstku. Odwrócił się i spojrzał na Louisa.
- Nie idź. - Harry usiadł z powrotem i spojrzał na Louisa wyczekująco. - Lubię cię, ok? Bardziej niż prawdopodobnie powinienem. Po prostu nie idź.
Więc Harry został.

~*~
Louis spojrzał na Harry’ego, dysząc w jego usta. Pocałował go ponownie.
- Jesteś pewny?
Harry pokiwał głową. Louis jeszcze raz spojrzał mu w oczy zanim połączył ich ciała. Harry jęczał miękko, kiedy Louis go całował. Ich ciała kołysały się razem, ich dusze połączyły się, kiedy ich ciała poruszały się jako jedno. Nie spuścili z siebie oczu, dopóki ich światy nie eksplodowały.
Louis upadł obok Harry’ego i Harry odwrócił się, przytulając do szatyna. Uśmiechał się, kiedy jego oczy zamknęły się z wyczerpania. Nie mógł prosić o lepszy pierwszy raz.

~*~
- Louis!
- Co?
- Pakowałeś moją bieliznę?
- Nie Harry, sam miałeś spakować swoje rzeczy.
Harry wyszedł ze swojego pokoju i spojrzał na Louisa. - Ale pomagałeś.
- Ale nie pakowałem twojej bielizny.
Harry zmarszczył brwi i wrócił do pokoju. Przeszukał kilka pudełek, które nie były jeszcze zaklejone. - Aha!
- Znalazłeś? - Louis zapytał, kiedy wszedł do pokoju.
- Tak.
- Dobrze. Załóż jakieś.
- Co? Nie lubisz kiedy jestem nago? - Harry zapytał z zadowolonym z siebie uśmieszkiem.
Louis przewrócił oczami.- Wiesz, że lubię, ale twoja mama będzie tu w każdej chwili.
- Dobra, dobra. - Harry powiedział, zakładając na siebie jakieś bokserki. Przeszukał inne pudełko, w którym były jego jeansy i koszulka.
- Naprawdę Harry, wrzucałeś wszystko do pudełka?
- Tak. - Harry odpowiedział, kiedy zakładał spodnie i koszulkę z zespołem.
Louis potrząsnął głową. - Co ja mam z tobą zrobić?
Harry podszedł do chłopaka i owinał wokół niego ramiona.  - Zawsze mnie kochaj. - Harry uśmiechnął się.
Louis pochylił się i wycisnął pocałunek na jego ustach. - Wiesz, że będę.
- Chłopcy! Jesteście tu? - Anne zawołała z dołu.
- Na górze mamo! - Harry krzyknął.
Loczek odsunął się od Louisa, kiedy jego mama pojawiła się w drzwiach pokoju ze zmarszczonymi brwiami.
- Mamo. - Harry podszedł do niej i przytulił ją. - Jadę tylko w inną część miasta.
- Wiem, ale moje dziecko mnie zostawia. - Anne odpowiedziała.
- Będę cię odwiedzał.
- Lepiej żebyś to robił. - powiedziała zanim go puściła. - I ty. - wskazała na Louisa. - Opiekuj się moim chłopcem.
- Będę. - Louis powiedział, uśmiechając się.
- Wszystko spakowane? - Anne zapytała.
- Tak myślę. - Harry odpowiedział.
- Pomogę ci zapakować wszystko do samochodu.
Kilka godzin później, kiedy wszystkie pudła były rozpakowane, Harry spojrzał na Louisa z uśmiechem.
- To oficjalne. Mieszkamy razem. - Harry powiedział, owijając ramiona wokół Louisa.
- Mieszkamy razem. - Louis odpowiedział, całując go.
- Powinniśmy ochrzcić to miejsce. - Harry powiedział, ruszając brwiami.
Louis zachichotał i pocalował go ponownie. - Do sypialni! - Louis powiedział, przerzucając Harry’ego przez ramię.
Śmiech Harry’ego odbijał się echem od ścian, kiedy Louis niósł go do ich pokoju.

~*~
Louis stał tam oniemiały, kiedy drzwi trzasnęły mocno. Nie wiedział nawet co się stało, o co się kłócili. Ale wiedział, że wcześniej było dużo krzyków i wrzasków, rzucania rzeczami i łez. To była ich pierwsza prawdziwa kłótnia i Louis tego nienawidził.
Teraz był sam w apartamencie. Harry wypadł jak burza, zostawiając Louisa samego na środku salonu, wpatrujacego się w drzwi. Nie wiedział czy powinien za nim wybiec. Nie pamiętał nawet o co się kłócili i teraz był tutaj, sam.
Podszedł do lodówki i chwycił butelkę tequili, stawiając ją na stole. Wyjął szklankę i zrobił sobie drinka, szybko go wypijając. A potem kolejnego. I kolejnego.
Mógł przysiąc, ze słyszał gdzieś dzwoniący telefon, ale zignorował go. Skończył butelkę tequili i pobiegł do łazienki wypruwając z siebie wnętrzności. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze, kiedy płukał usta, zanim wrócił do salonu.
Zamarł, kiedy zobaczył tam Harry’ego z ramionami owiniętymi wokół siebie i łzami spływającymi po jego twarzy. Patrzył w dół na dywan i pociągał nosem.
- Nie miałem gdzie pójść.
Louis przeszedł przez salon, zgarniając Harry’ego w ramiona i trzymając go mocno. Harry szlochał w jego ramię, ściskając go tak mocno jak mógł.
- Śmierdzisz alkoholem. - Harry wymamrotał w jego ramię.
- Wiem. - Louis odpowiedział.
Harry odsunął się tak, by mógł spojrzeć na Louisa a Louis wytarł jego oczy.
- Przepraszam. - Harry powiedział.
Louis potrząsnął głową. - Nie, ja przepraszam.
Harry ponownie przytulił się do Louisa. Stali tak przez chwilę, zanim szatyn się odezwał.
- Chcesz się położyć?
Harry pokiwał głową i poszedł za Louisem do ich pokoju. Przebrali się i położyli na łóżku, patrząc na siebie.
- Nie pamiętam, dlaczego się kłóciliśmy. - Harry wymamrotał.
- Ja też. - Lou zachichotał. - Myślę, że wszystko zaczęło się od pieniędzy.
Harry westchnął i pokiwał głową. Przesuwał się, aż nie znalazł się w ramionach Louisa.
- Jutro powinniśmy wymyśleć plan wydatków. - wymamrotał w koszulkę Louisa.
Louis pocałował go w czubek głowy. - Bystry chłopak.
- Dlatego mnie kochasz. - Harry wymmrotał.
Louis uśmiechnął się i przesunął ich trochę w dół. - To jeden z wielu powodów, dla których cię kocham. - wyszeptał, ale zostało to niezauważone przez Harry’ego, który już spał.

~*~
Louis patrzył na siebie w lustrze. Skończył zapinać koszulę i włożył ją w spodnie. Poprawiał swoją fryzurę, kiedy Harry wyszedł z łazienki.
- Cholera. - powiedział.
Louis odwrócił się do niego z uśmiechem.
- Dziękuję kochanie. Ubieraj się, bo spóźnimy się na naszą rezerwację.
- Już, już. Ale jak mam się skoncentrować kiedy tak wyglądasz?
Louis zachichotał. - Spróbuj.
Harry w końcu ubrał się i szedł za Louisem do samochodu. Wsiedli i Lou uśmiechnął się, kiedy Harry szukał jego dłoni.
- Więc, gdzie jedziemy? - Harry zapytał, kiedy Louis ruszył.
- Zobaczysz.
Harry westchnął. - Wiesz, że nie lubię niespodzianek.
- Cóż, musisz nauczyć się je lubić.
- Mówisz tak od lat.
- A ty nadal mówisz mi, że nie lubisz niespodzianek.
Harry wywrócił oczami i spojrzał przez okno. Nagle usiadł prosto i spojrzał na Louisa szeroko otwartymi oczami.
- La Pezza? - zawołał. Louis tylko się uśmiechnął. - Zabierasz mnie do restauracji, w której mieliśmy naszą pierwszą randkę?
- Tak. - Louis powiedział, kiedy parkował. - Możemy?

Po obiedzie, Louis zabrał Harry’ego na spacer po parku. Harry spojrzał w dół i zmarszczył brwi zdziwiony, kiedy zobaczył płatki róż. Szli za nimi, aż do jeziora gdzie na drzewach wisialy białe światełka a świeczki otaczały altankę.
- To jest cudowne. - Harry odetchnął. Odwrócił się by spojrzeć na Louisa i wciągnął gwałtownie powietrze, kiedy zobaczył go klęczącego na jednym kolanie. - Lou.. - powiedział ze łzami w oczach.
- Harry, jesteś najlepszą rzeczą jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła. Nigdy bym nie pomyślał, że chłopak z baru stanie się mężczyzną moich marzeń. Kocham cię ponad wszystko i ostatnie dwa lata były najlepszymi w moim życiu i chcę spędzić resztę moich dni z tobą przy moim boku. Harry Edwardzie Styles, wyjdziesz za mnie? - Louis wyjął pudełeczko z kieszeni i trzęsącymi rękoma otworzył je.
Harry spojrzał na pudełeczko, potem na Louisa i znowu na pudełeczko ze łzami w oczach. Zamrugał kilka razy, zanim uświadomił sobie, że jeszcze nie odpowiedział.
- Tak Louis. Boże tak! - zawołał.
Louis uśmiechnął się i wyjął pierścionek z pudełeczka, wkładając go na lewy serdeczny palec Harry’ego. Kiedy pocałowali się i przytulili, rozbrzmiały za nimi oklaski. Harry odwrócił się i zobaczył ich całe rodziny i przyjaciół, uśmiechających się do nich szczęśliwie.
- Wrobiliście mnie! - zawołał, wszyscy zaczęli się śmiać.
Louis uśmiechnął się i pocałował go.
- Kocham cię narzeczony.
Harry uśmiechnął się. Był narzeczonym i wychodził za mąż za mężczyznę swoich marzeń. - Ja też cię kocham narzeczony.

~*~
- Nie mogę tego zrobić.
- Harry, możesz. - Anne powiedziała spokojnie, kiedy wygładzała Harremu garnitur.
- Nie, nie mogę mamo. Co, jeśli stwierdził że już mnie nie kocha? Co, jeśli za chwilę mnie zostawi?
- Kochanie, nie możesz myśleć w ten sposób. To naturalne tak się czuć, ale Louis kocha cię tak bardzo, nie musisz nigdy się o to martwić.
- Ale skąd możesz to wiedzieć mamo?
Anne odwróciła Harry’ego tak by na nią spojrzał. - Musisz w to wierzyć. Musisz wierzyć w siebie i Louisa i waszą miłość.
Harry oparł swoje czoło o czoło Anne i westchnął. - Wierzę w nas. - powiedział miękko.
- W to pokładaj swoją wiarę. A wtedy na końcu wszystko będzie dobrze.
Harry wziął głęboki wdech, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Gotowy? - Anne zapytała.
Harry wziął kolejny wdech. - Tak.
Anne położyła rekę na ramieniu Harry’ego, kiedy szli korytarzem. Spojrzała na chłopaka i odetchnęła szczęśliwa.
- Moje dziecko wychodzi za mąż.
Harry uśmiechnął się do niej. - Wychodzę za mąż. - powiedział.
Położyła dłoń na jego policzku, zanim otworzyła drzwi. Prowadziła swojego syna do chłopaka, który zaraz zostanie jego mężem i spojrzała na Harry’ego jeszcze raz, wiedząc że jej mały chłopiec nie jest już taki mały.

~*~
- Harry! Zaraz się spóźnimy! - Louis zawołał.
- Idę! - Harry krzyknął z góry.
Louis westchnął, odwracając się do zielonych oczu, które na niego patrzyły.
- Twój tatuś zawsze się spóźnia.
- Tatuś, tatuś. - mała zachichotała.
Louis uśmiechnął się.
- Tato!
Lou odwrócił się do swojej drugiej córki.
- Co się stało Mickey?
- Nie mogę znaleźć Dolly. - powiedziała, łzy napływały do jej oczu. Jej dolna warga drżała i Louis wiedział, że jest bliska płaczu.
- Okej kochanie, znajdziemy ją, dobrze? - Mikaylah pokiwała głową.
Louis wszedł do salonu, kiedy zza ściany wyskoczył chłopiec celując w niego zabawkowym pistoletem.
- Pow, pow!
- Aaron, widziałeś lalkę Mickey?
- Nie. - chłopiec odpowiedział, opuszczając ramiona.
Harry zszedł na dół, poprawiając zegarek.
- Tatusiu! - Mikaylah zawołała, biegnąc do niego.
- Co się stało księżniczko? - Harry podniósł dziewczynkę i pocałował w policzek.
- Nie mogę znaleźć Dolly. - powiedziała, przecierając oczy.
- Znajdziemy ją. Gdzie położyłaś ją ostatnim razem?
- Nie wiem. - Mikaylah zachlipiała.
- Nie płacz Mick. Ona musi gdzieś tu być. - Louis powiedział.
- Znajdziemy ją. - Harry obiecał, pocierając jej plecy.
- Gdzie jest Brent? - Louis zapytał.
- Nadal na górze. - Aaron odpowiedział.
- Zawołaj brata, ok?
Aaron pokiwał głową i podszedł do schodów. - Brent! Zejdź na dół! - zawołał, kiedy uciekł do sypialni.
Louis poszedł do kuchni i wyjął ich najmłodsze dziecko z wysokiego krzesełka. Pocałował ją w głowę zanim posadził na podłodze.
- Gdzie idziesz Kenz? - zapytał, goniąc ją. Mckenzie zachichotała, kiedy dreptała do salonu.
- Cześć mała panienko. - Harry zachichotał, kiedy podeszła do niego.
- Tatuś! - zawołała.
- Tato, Dolly. - Mikaylah zaszlochała.
- Znajdziemy ją księżniczko. - Harry obiecał.
- Mickey.
Dziewczynka odwróciła się i zobaczyła Louisa trzymającego jej lalkę.
- Dolly! - zawołała, wiercąc się w uścisku Harry’ego.
Harry postawił ją na podłodze, a ta od razu pobiegła do Louisa.
- Powiedz tacie dziękuję. - Harry powiedział.
- Dziękuję tato.
- Proszę bardzo kochanie. - Louis odpowiedział, a potem odwrócił się do Harry’ego. - Powinniśmy iść.

Kiedy położyli dzieci do łóżek, Harry i Louis wrócili do swojego pokoju, wykończeni.
- Boże, jestem taki zmęczony. - Louis powiedział z westchnieniem. Odwrócił się, kiedy Harry nie odpowiedział i zobaczył go, rysującego wzorki na narzucie. - Wszystko w porządku, kochanie?
- Mmhmm. - Harry odpowiedział, nadal na niego nie patrząc.
- Co jest skarbie?
Harry spojrzał na Louisa. - Chcę kolejne.
- Harry.. -
- Lou, Kenzie nie jest już małym dzieckiem. Ma prawie dwa latka. I Mickey ma cztery, a Aaron i Brent prawie siedem.
- Harry. - Louis westchnął. - Wiem, że kochasz kiedy są malutkie, ale dzieci rosną.
- Wiem to. - Harry powiedział zirytowany. Odwrócił się plecami do Louisa.
Louis westchnął i przejechał reką po twarzy. Od zawsze wiedział, że Harry chciał mieć dużą rodzinę, ale myślał, że po czwórce dzieci będzie szczęśliwy.
- W porządku Harry. - Harry odwrócił się do niego pełen nadziei. - Jeszcze jedno. Ale to będzie ostatnie.
Harry uśmiechnął się, kładąc się na Louisa. - Naprawdę?
- Naprawdę.
- Więc mogę zakończyć antykoncepcję? - Louis pokiwał głową. - Och, tak bardzo cię kocham. - Harry zawołał całując go.
Louis uśmiechnął się, kiedy trzymał Harry’ego. Był w stanie zrobić wszystko byleby tylko Harry był szczęśliwy.

~*~
Pomarszczona dłoń znalazła tę drugą na łóżku, ściskając ją mocno. W pokoju panowała cisza, jedynym dźwiękiem było pikanie maszyny.
Delikatne pukanie w drzwi przerwało ciszę i pięć osób weszło do pokoju.
- Cześć tato. - powiedzieli delikatnie.
Louis spojrzał w górę, jego niebieskie oczy były tępe, włosy siwe i cienkie. Uśmiechnął się sałbo do swoich dzieci.
- Jak z nim? - Brent zapytał.
- Nie ma poprawy. - Louis odpowiedział.
Dziewczyny przytuliły Louisa zanim podeszły do łóżka.
- Hej tato. - Mckenzie wyszeptała, całując go w czoło.
- Co mówią? - Mikaylah zapytała, kiedy wszyscy usiedli.
- Nie ma dużo czasu.
Pokój był cichy, kiedy dzieci starały się kontrolować emocje. Louis odwrócił się do łóżka, biorąc dłoń Harry’ego w swoją. Dzieci siedziały z Louisem, dopóki godziny odwiedzin się nie skończyły. Pocałowali Louisa i Harry’ego na pożeganie, zanim wyszli. Spojrzeli na rodziców jeszcze raz, zanim opuścili pokój z ciężkim uczuciem na sercu.
Louis patrzył jak Harry śpi, przebiegając kciukiem po jego dłoni. Każda wspólnie spędzona chwila mignęła przed jego oczami, kiedy łzy spływały po jego twarzy. Wytarł je i pociągnął nosem, kiedy patrzył na swojego męża.
- Harry, kocham cię ponad wszystko. 61 lat razem był najwspanialszym okresem w moim życiu. Dziękuję za te wszystkie niesamowite chwile i piatkę wspaniałych dzieci, które dały nam dwanaścioro wnucząt. Kocham cię moja miłości. Jeśli nie możesz czekać dłużej, nie czekaj. Zawsze będę cię kochał i pamiętał o tobie.
Louis zniżył się, by pocałować go w czoło. Przebiegł dłonią przez siwe, nadal kręcone włosy Harry’ego, zanim położył się obok niego. Owinął ramiona wokół Harry’ego i złączył razem ich dłonie, kiedy zamykał oczy.
"Cześć, jestem Harry." było ostatnią rzeczą o jakiej pomyślał.


Żaden z nich się nie obudził.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz