DOSTĘPNE RÓWNIEŻ NA >TUMBLR<

TŁUMACZENIE 'PEOPLE HELP THE PEOPLE' TUTAJ

TŁUMACZENIE 'TO BE(LIEVE) IN LOVE' TUTAJ

sobota, 4 maja 2013

I won't give up

Tytuł: I won't give up
Pairing: Larry
Oryginał: http://darkmachinemusings.tumblr.com/
Zgoda od autorki: Jest ;)
Notka od tłumaczki: Dziękuję z wszystkie wyświetlenia, wszystkie komentarze i kliknięcia w reakcje. Naprawdę miło jest czytać, że komuś się to podoba i docenia to co robię. Love you all <3

A teraz zostawiam Was z kolejnym tłumaczeniem :)




To był szczególnie ciężki dzień z wywiadami i wystąpieniami publicznymi. Odkąd management w pełni umieścił w ich głowach zwalczanie plotek o Larrym Stylinsonie, w których zespół był zatopiony, Louis i Harry musieli stonować z pokazywaniem swojej przyjaźni publicznie: nie spędzać ze sobą zbyt dużo czasu, nie siadać obok siebie. To wszystko było w porządku, zwłaszcza że to nie było tak, że nie lubią spędzać ze sobą czasu, tylko raz przez krótką chwilę, Louis mógłby spoglądać na Harry'ego przez kanapę lub stół przy którym siedzieli i nie chciał nic więcej niż siedzieć obok swojego najlepszego przyjaciela. Miał tylko chwilę, aby zapamiętać Harry'ego, ponieważ nie ważne ile razy widział młodszego chłopaka, jego piękno zawsze w niego uderzało. Wydawał się być coraz bardziej olśniewający w miarę upływu czasu, jeśli Louis miałby być szczery, mimo że nie był pewny czy to w ogóle możliwe. Potem, czując jego wzrok na sobie, Harry patrzył w górę, jego zielone spojrzenie spotykało się z ciemniejącym niebieskim spojrzeniem Louisa, sprawiając, że czas się zatrzymywał. Wszyscy opadali, kiedy oni po cichu przekazywali sobie wszystko co chcieli powiedzieć, żaden nie ośmielił się mrugnąć w obawie przed zniszczeniem tej chwili. Nie, żeby to miało znaczenie, ponieważ potem dziennikarz kierował pytanie do jednego z nich, sprowadzając ich do teraźniejszości, co znaczy, że nadal nie siedzą obok siebie, całkowicie pochłonięci przez ich własny mały świat.

Dzisiaj było tak samo, może z wyjątkiem tego, że Louis był cienko ubrany. Był zmęczony graniem, by uspokoić wszystkich innych. On naprawdę nie dbał o to, co pomyślą inni, martwił się tylko tym, co pomyśli Harry. Gdyby nie jego potrzeba stałego chronienia młodszego kolegi, prawdopodobnie dostałby już jakiejś wysypki, tylko dlatego, że nigdy nie robił dobrze tego, co mu kazano.

Z głębokim westchnięciem, posuwał się z wolna do ich wspólnego mieszkania, nie chcąc nic więcej niż tylko wreszcie być z Harrym samemu. Tak szybko jak drzwi się zamkną, są tylko oni. Bez wścibskich i krzywych spojrzeń. Tylko ich dwoje, miękka kanapa i ich nagrywane telewizyjne wystpęy. Opadając na kanapę, Louis złapał pilot i włączył telewizor. Odwrócił się do Harry'ego i posłał mu pierwszy bezmyślny uśmiech, który był zakazany przez cały dzień.

- Idziesz Hazza? Słyszałem że to szczególnie dobry odcinek Blind Date. - droczył się, wiedząc, że jego chłopak ma słabość do tego serialu i wszystkich powtórek. Nefrytowe oczy chłopaka zatańczyły, kiedy uśmiechnął się ironicznie do Louisa, przechodząc przed nim i zabierając mu pilot z ręki.

- Właściwie Lou, pomyślałem, że moglibyśmy pójść na dach? - jego głos był niższy niż zwykle i pełny potrzeby. Dreszcz przeszedł przez kręgosłup Louisa, opuszczenie mieszkania było ostatnią rzeczą o jakiej myślał. Ale kiedy Harry spojrzał na niego przez swoja grzywkę, wiedział, że nie mógł mu odmówić. Nigdy niczego mu nie odmówił. Jeśli chłopak poprosiłby go o gwiazdkę z nieba, prawdopodobnie dałby mu ją.

- W porządku kochanie. - powiedział bezdźwięcznie. Podniósł się z kanapy i podążał za Harrym. Wędrówka po schodach wydawała się nieznośnie długa, kiedy oczy Louisa błąkały się po ciele kędzierzawego chłopca. Jego dłonie świerzbiły go, żeby dotknąć Harry'ego w zapewnieniu, że jest prawdziwy, że to on. Louis zauważył nieznaczny dreszcz przebiegający przez ramiona Harry'ego kiedy zbliżali się do szczytu schodów, co było dziwną oznaką jego zdenerwowania. Nawet kiedy pierwszy raz się spotkali, popadli w łatwą przyjaźń pełną niezręczności i nerwowego napięcia, które przychodzą wraz z nową przyjaźnią. Chłopak odwrócił się w jego stronę i wyciągnął ręce, powodując, że Louis zmarszczył brwi z zaciekawieniem.

- Zamkniesz oczy? - to wszystko co powiedział. Louis przyłożył sceptycznie dłonie do oczu, nie będąc szczególnie zadowolonym z niespodzianki, co Harry dobrze wiedział. - Co, nie ufasz mi? - powiedział, nieznacznie wydymając wargi, zielone oczy świeciły prowokująco. Oczywiście, że Louis mu ufał. Ufał Harry'emu we wszystkim. Nigdy nie było pytania o zaufanie jakie pokładał w swoim współlokatorze.

- Nie bądź głupi. - zachichotał, przyciskając dłonie mocnej, cierpliwie czekając. Usłyszał otwieranie drzwi i poczuł nocny powiew wiatru wokół niego. Pozwolił Harry'emu prowadzić się, przypuszczał na środek dachu. Ciepło młodszego chłopaka, spowodowało że przysunął się bliżej niego, był przytłoczony, gdy poczuł usta przy swoim uchu.

- Nie ruszaj się. - powiedział bezgłośnie, zanim zniknął. To była chwila ciszy, podczas której Louis rozważał otworzenie oczu. Rozejrzał się po dachu, kiedy brzdąkanie akustycznej gitary rozniosło się po nocnym niebie.

- When I look into your eyes it’s like watching the night sky or a beautiful sunrise* - tekst piosenki zaczął się, kiedy poczuł ręce owijające się wokół jego pasa i twarz w zagłębieniu swojej szyi dmuchającą na nią. Louis otworzył oczy, zobaczył gwiazdy wypełniające niebo, otaczające ich.

- There’s so much they hold and just like them old stars, I see that you’ve come so far to be right where you are* - Harry śpiewał nisko do jego ucha, łapiąc jego dłoń i przekręcając delikatnie jego twarz. - Tęskniłem dziś za Tobą. - powiedział po prostu, kiedy oparł swoją głowę na Louisie, który przycisnął swoja twarz do klatki piersiowej kędzierzawego chłopca.

- Ja za Tobą też. - wciągnął zapach wody kolońskiej Harry'ego, kiedy jego głowa oparta była o klatkę piersiową Harry'ego. Kontynuowali kołysanie się w rytm piosenki, po prostu ciesząc się sobą nawzajem, wiedząc że jutro znów będą musieli się rozdzielić.

Cause even the stars they burn, some even fall to the earth. We’ve got a lot to learn, God knows we’re worth it.*

- Kocham Cie Lou Bear. - Harry westchnął we włosy niższego chłopaka, przyciągając go bliżej siebie, jakby zniszczył tą komfortową ciszę, która urosła wokół nich.

- Ja Ciebie też Hazza. - Louis odpowiedział, słuchając miarowego bicia serca, które całkowicie należało do niego. - Chciałbym, żeby wszyscy wiedzieli jak bardzo.

- Ja nie. - Harry odpowiedział lekko, powodując, że starszy chłopak zatrzymał się i odsunął nieznacznie, patrząc na niego z zakłopotaniem. - Lubię mieć to wszystko dla siebie. - wzruszył ramionami, jego oczy były w połowie przymknięte kiedy złapał spojrzenie Louisa. Patrzył na niego, jakby był odpowiedzią na wszystkie najważniejsze pytania w jego życiu i dlatego, że sprawił że policzki chłopca z Doncaster zarumieniły się. - To jest ta część naszego życia, którą nie musimy się z nikim dzielić. Jest w całości nasza. - powiedział, kiedy Louis z powrotem ułożył swoją głowę na jego klatce piersiowej, wznawiając powolne kołysanie się.

Oczywiście, miał rację. Mimo ze nie lubił kłamstwa, Louis wiedział że Harry zdobył punkt. To było ich i tylko ich. Małe westchnięcie wydobyło się z niego, kiedy topił się w uścisku Harry'ego. Pewnego dnia będą mogli znów być sobą, nawet publicznie, ale póki co było w porządku. Wiedział, że w domu zawsze będą czekać na niego otwarte ramiona jego Hazzy.

Dwójka kontynuowała wolny taniec na dachu, bez żadnych świadków tylko z gwiazdami świecącymi i błyszczącymi wokół nich.

I won’t give up on us, even if the skies get rough. I’m giving you all my love. I’m still looking up.*



* tekst do piosenki I won't give up- Jsona Mraza, nie tłumaczyłam go.

3 komentarze:

  1. Tak, to znowu ja. XD Uwielbiam czytać Twoje tłumaczenia. Wybierasz niesamowite teksty, takie rozczulające i sprawiające, że szczerzę się do komputera. Z tym tekstem nie było inaczej. Lubię czytać opowiadania, w których nie pojawia się zbyt dużo dialogów, bo lubię czytać opisy. Mam wrażenie, że one mówią więcej niż dialog. To było niesamowite i bardzo romantyczne ze strony Harry'ego, że zabrał Lou na dach i tam dla niego zaśpiewał. I bardzo dobrze rozumiem lokowatego, że chce mieć Louisa tylko dla siebie. Nie wiem, co mogę więcej napisać. Cieszę się, że tłumaczysz i czekam z niecierpliwością na następny tekst. ;)Pozdrawiam gorąco. xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało i dziękuje za miłe słowa xx

      Usuń
  2. fajny one-shot, dobrze przetłumaczony, czekam na więcej ;))

    OdpowiedzUsuń