DOSTĘPNE RÓWNIEŻ NA >TUMBLR<

TŁUMACZENIE 'PEOPLE HELP THE PEOPLE' TUTAJ

TŁUMACZENIE 'TO BE(LIEVE) IN LOVE' TUTAJ

środa, 3 lipca 2013

I Can Sleep, I Can Dream

Tytuł: I Can Sleep, I Can Dream
Paring: Larry
Oryginał: Hunter jurassiclouis.tumblr.com/
Zgoda od autorki: Jest ;)
Opis: Louis znowu lunatykuje, a Harry idzie go znaleźć.
Notka od tłumaczki: Tym razem coś krótkiego i lekkiego. Wiem, że są błędy, ale nie mam siły już tego poprawiać.
Założyłam osobnego tumblra z tłumaczeniami, wiec możecie czytać tam gdzie Wam jest wygodniej :) >klik<



Harry obudził się w środku nocy, zaskoczony. Nie przez zły sen, czy coś, tylko dlatego, że gdy przesunął się na łóżku, próbując przytulić się do pleców Louisa, nie znalazł go tam. A mógł przysiąc, że chłopak był tam sekundę temu.
Z cichym jęknięciem wytoczył się z łóżka w tour busie. Zrobił coś źle? Ponieważ ostatnim razem kiedy to się stało, Louis był wściekły na niego za przypadkowe zgniecenie gąsienicy. A Harry nie wiedział, czy mógłby poradzić sobie z kolejną kłótnią o gąsienice, szczególnie nad ranem.
- Lou. - zawołał cicho, próbując nie obudzić reszty chłopaków. Przetarł swoje oczy przeganiając sen i przyklepując włosy, które w nocy wymsknęły się spod kontroli. - Lou? - spróbował jeszcze raz, po nie usłyszeniu odpowiedzi.
Jeśli byłby to ich ostatni tour bus, mógłby sprawdzić pryczę Louisa, ale od kiedy ich dwójka zawsze spała w tym samym łóżku, wszyscy zauważyli, że byłoby prościej dzielić prycze, bo zmagazynowane rzeczy na czwartym łóżku i Louis nie zmieściliby się. Nie spali w busie zbyt często, głównie podczas podróży, bo tak to zostawali w hotelach. Ale te dwie daty w ich trasie po Ameryce następowały po sobie, a miejsca były zbyt daleko od siebie by mogli zostać na noc w hotelu.

Zmartwiony, przeszedł do części wypoczynkowej i to co zobaczył prawie sprawiło że upadł na podłogę śmiejąc się, ale pamiętał, że musi być cicho, więc tylko mały chichot opuścił jego usta, a całe ciało trzęsło się z cichego śmiechu.
Jego chłopak, najlepszy przyjaciel, siedział na podłodze, tylko w bokserkach z blenderem w dłoni. Cicho śpiewał, brzmiało to na 'Under The Sea'*.
Louis powiedział Harry'emu, że czasem lunatykuje, ale nigdy nie stało się to przy Harrym. Było tylko jedno zajście, gdzie Louis wyszedł z ich hotelowego pokoju i pukał nieskończenie do drzwi Liama, ale obudził się zanim Harry mógł to zobaczyć.
Teraz miał doskonałą szansę by w pełni korzystać z małego dziwactwa Louisa.
- Lou? - zapytał, siadając obok niego na podłodze i spoglądając w zamknięte oczy chłopaka. Wiedział, że lunatycy nie zawsze mają zamknięte oczy. Ale wyglądało na to, że samo siedzenie tutaj, nie sprawi, że Louis je otworzy.
- Haz? - Louis zapytał gładkim i spokojnym głosem. - Robię napój. Potrzebuję napoju dla Nialla, smoothie**. On zawsze jest głodny. - Louis powiedział, rozglądając się wokoło, chociaż Harry siedział naprzeciw niego.
Liam powiedział mu, że to może się zdarzyć. Po sprawie w hotelu, spędził dnie na szukaniu informacji o lunatykowaniu, zawstydzając Louisa. Lunatycy mają tak jakby "zadanie" do wykonania. I tak bardzo jak Harry cieszył się oglądniem tego, wiedział że muszą oni wrócić do łóżka, zanim nastanie kolejny dzień.
- Wiem, że Niall kocha swoje smoothie tak bardzo, że już nie jest głodny. Więc jesteś już gotowy by wrócić do łóżka?
Louis wyglądał na zaskoczonego, kiedy usłyszał pytanie. - Ale... Myślę, że coś mnie boli? - zapytał, wyciągając rękę którą nie trzymał blendera, by znaleźć Harry'ego. Szeroki uśmiech zagościł na jego twrzy, kiedy znalazł jego klatkę piersiową, sprawiając że serce Harry'ego podskoczyło.
- Mhm. - Harry zignorował go. Podniósł się i pomógł zrobić to samo Louisowi. Zabrał blender i ostrożnie odłożył go na bok, próbując nie obudzić Lou. Tak bardzo jak Liam starał się przekonać go, że obudzenie nie wyrządzi Louisowi krzywdy, Harry nadal bał się to zrobić.
Ale jego twarz natychmiast wyglądała na zmartwioną, kiedy zobaczył krew na palcach Louisa. - Skaleczyłeś się Boo Bear? - zapytał, myśląc że powinien posłuchać go, kiedy mówił że coś go boli. Było to irracjonalne, wiedział o tym, ale za każdym razem kiedy wydawało się że coś boli Louisa, serce Harry'ego upadało, nawet jeśli było to przecięcie kartką papieru.
- Smoothie! - Louis zaprotestował, próbując ponownie znaleźć blender.
- Nie, Niall jest pełny po ostatnim smoothie. Teraz pozwól mi nałożyć Neosporin*** i bandaż na twoją ranę, ok? Potem będziemy mogli wrócić do łóżka. - Harry wymamrotał, odkładając blender na dół , wystarczająco daleko od Louisa. W szafce szukał apteczki pierwszej pomocy.
Rana nie była duża. Mogła tylko trochę piec nad ranem. Ale była czymś o co Harry musiał zapytać Liama, ponieważ nie wiedział czy Louis potrzebuje zastrzyku na tężec. Więc Harry szybko owinął jego rękę i złożył pocałunek na bandażu, po czym chwycił zdrową rękę Louisa i zaprowadził go do łóżka.
- Mógłbym zobaczyć twarz Nialla? - Louis odetchnął, zmęczenie było słyszalne w jego głosie, brzmiał tak jakby miał zamiar za chwilę się przewrócić.
Harry delikatnie podniósł Louisa, starszy chłopak zdawał się być kompletnie nieświadomy. Harry ponownie położył go na łóżku, wspiął się i położył za nim, owijając ręce wokół jego pasa i przyciskając się do jego ciepłych pleców - Jutro. - Harry obiecał, składając pocałunek na czubku głowy Louisa, zanim ponownie nie zasnął.
- Hazza? - Louis zapytał, chwilę przed zaśnięciem Harry'ego.
- Hmm? - Harry odpowiedział, nie zadając sobie trudu z wypowiedzeniem całego zdania.

- Chyba potrzebuję zaśpiewać Arielkę.




* piosenka z "Małej Syrenki"
**smoothie - zmiksowany i schłodzony napój bezalkoholowy na bazie owoców
*** Neosporin - antybiotyk

2 komentarze:

  1. Nominuje Cię do Libster blog Awards i Versatile Blogger Awards. :) Więcej informacji na moim blogu:
    http://szukajac-perfekcji.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za nominację, ale nie bawię się w to xx

      Usuń