Tytuł: I Can Sleep, I Can Dream
Paring: Larry
Oryginał: Hunter jurassiclouis.tumblr.com/
Zgoda od autorki: Jest ;)
Opis: Louis znowu lunatykuje, a Harry idzie go znaleźć.
Notka od tłumaczki: Tym razem coś krótkiego i lekkiego. Wiem, że są błędy, ale nie mam siły już tego poprawiać.
Założyłam osobnego tumblra z tłumaczeniami, wiec możecie czytać tam gdzie Wam jest wygodniej :) >klik<
Harry obudził się w środku nocy, zaskoczony. Nie przez zły sen, czy
coś, tylko dlatego, że gdy przesunął się na łóżku, próbując przytulić
się do pleców Louisa, nie znalazł go tam. A mógł przysiąc, że chłopak
był tam sekundę temu.
Z cichym jęknięciem wytoczył się z łóżka w
tour busie. Zrobił coś źle? Ponieważ ostatnim razem kiedy to się stało,
Louis był wściekły na niego za przypadkowe zgniecenie gąsienicy. A Harry
nie wiedział, czy mógłby poradzić sobie z kolejną kłótnią o gąsienice,
szczególnie nad ranem.
- Lou. - zawołał cicho, próbując nie obudzić
reszty chłopaków. Przetarł swoje oczy przeganiając sen i przyklepując
włosy, które w nocy wymsknęły się spod kontroli. - Lou? - spróbował
jeszcze raz, po nie usłyszeniu odpowiedzi.
Jeśli byłby to ich ostatni
tour bus, mógłby sprawdzić pryczę Louisa, ale od kiedy ich dwójka
zawsze spała w tym samym łóżku, wszyscy zauważyli, że byłoby prościej
dzielić prycze, bo zmagazynowane rzeczy na czwartym łóżku i Louis nie
zmieściliby się. Nie spali w busie zbyt często, głównie podczas podróży,
bo tak to zostawali w hotelach. Ale te dwie daty w ich trasie po
Ameryce następowały po sobie, a miejsca były zbyt daleko od siebie by
mogli zostać na noc w hotelu.
Zmartwiony,
przeszedł do części wypoczynkowej i to co zobaczył prawie sprawiło że
upadł na podłogę śmiejąc się, ale pamiętał, że musi być cicho, więc
tylko mały chichot opuścił jego usta, a całe ciało trzęsło się z cichego
śmiechu.
Jego chłopak, najlepszy przyjaciel, siedział na podłodze,
tylko w bokserkach z blenderem w dłoni. Cicho śpiewał, brzmiało to na
'Under The Sea'*.
Louis powiedział Harry'emu, że czasem lunatykuje,
ale nigdy nie stało się to przy Harrym. Było tylko jedno zajście, gdzie
Louis wyszedł z ich hotelowego pokoju i pukał nieskończenie do drzwi
Liama, ale obudził się zanim Harry mógł to zobaczyć.
Teraz miał doskonałą szansę by w pełni korzystać z małego dziwactwa Louisa.
-
Lou? - zapytał, siadając obok niego na podłodze i spoglądając w
zamknięte oczy chłopaka. Wiedział, że lunatycy nie zawsze mają zamknięte
oczy. Ale wyglądało na to, że samo siedzenie tutaj, nie sprawi, że
Louis je otworzy.
- Haz? - Louis zapytał gładkim i spokojnym głosem. -
Robię napój. Potrzebuję napoju dla Nialla, smoothie**. On zawsze jest
głodny. - Louis powiedział, rozglądając się wokoło, chociaż Harry
siedział naprzeciw niego.
Liam powiedział mu, że to może się zdarzyć.
Po sprawie w hotelu, spędził dnie na szukaniu informacji o
lunatykowaniu, zawstydzając Louisa. Lunatycy mają tak jakby "zadanie" do
wykonania. I tak bardzo jak Harry cieszył się oglądniem tego, wiedział
że muszą oni wrócić do łóżka, zanim nastanie kolejny dzień.
- Wiem, że Niall kocha swoje smoothie tak bardzo, że już nie jest głodny. Więc jesteś już gotowy by wrócić do łóżka?
Louis
wyglądał na zaskoczonego, kiedy usłyszał pytanie. - Ale... Myślę, że
coś mnie boli? - zapytał, wyciągając rękę którą nie trzymał blendera, by
znaleźć Harry'ego. Szeroki uśmiech zagościł na jego twrzy, kiedy
znalazł jego klatkę piersiową, sprawiając że serce Harry'ego
podskoczyło.
- Mhm. - Harry zignorował go. Podniósł się i pomógł
zrobić to samo Louisowi. Zabrał blender i ostrożnie odłożył go na bok,
próbując nie obudzić Lou. Tak bardzo jak Liam starał się przekonać go,
że obudzenie nie wyrządzi Louisowi krzywdy, Harry nadal bał się to
zrobić.
Ale jego twarz natychmiast wyglądała na zmartwioną, kiedy
zobaczył krew na palcach Louisa. - Skaleczyłeś się Boo Bear? - zapytał,
myśląc że powinien posłuchać go, kiedy mówił że coś go boli. Było to
irracjonalne, wiedział o tym, ale za każdym razem kiedy wydawało się że
coś boli Louisa, serce Harry'ego upadało, nawet jeśli było to przecięcie
kartką papieru.
- Smoothie! - Louis zaprotestował, próbując ponownie znaleźć blender.
-
Nie, Niall jest pełny po ostatnim smoothie. Teraz pozwól mi nałożyć
Neosporin*** i bandaż na twoją ranę, ok? Potem będziemy mogli wrócić do
łóżka. - Harry wymamrotał, odkładając blender na dół , wystarczająco
daleko od Louisa. W szafce szukał apteczki pierwszej pomocy.
Rana nie
była duża. Mogła tylko trochę piec nad ranem. Ale była czymś o co Harry
musiał zapytać Liama, ponieważ nie wiedział czy Louis potrzebuje
zastrzyku na tężec. Więc Harry szybko owinął jego rękę i złożył
pocałunek na bandażu, po czym chwycił zdrową rękę Louisa i zaprowadził
go do łóżka.
- Mógłbym zobaczyć twarz Nialla? - Louis odetchnął,
zmęczenie było słyszalne w jego głosie, brzmiał tak jakby miał zamiar za
chwilę się przewrócić.
Harry delikatnie podniósł Louisa, starszy
chłopak zdawał się być kompletnie nieświadomy. Harry ponownie położył go
na łóżku, wspiął się i położył za nim, owijając ręce wokół jego pasa i
przyciskając się do jego ciepłych pleców - Jutro. - Harry obiecał,
składając pocałunek na czubku głowy Louisa, zanim ponownie nie zasnął.
- Hazza? - Louis zapytał, chwilę przed zaśnięciem Harry'ego.
- Hmm? - Harry odpowiedział, nie zadając sobie trudu z wypowiedzeniem całego zdania.
- Chyba potrzebuję zaśpiewać Arielkę.
* piosenka z "Małej Syrenki"
**smoothie - zmiksowany i schłodzony napój bezalkoholowy na bazie owoców
*** Neosporin - antybiotyk
Nominuje Cię do Libster blog Awards i Versatile Blogger Awards. :) Więcej informacji na moim blogu:
OdpowiedzUsuńhttp://szukajac-perfekcji.blogspot.com/
Dziękuję za nominację, ale nie bawię się w to xx
Usuń