DOSTĘPNE RÓWNIEŻ NA >TUMBLR<

TŁUMACZENIE 'PEOPLE HELP THE PEOPLE' TUTAJ

TŁUMACZENIE 'TO BE(LIEVE) IN LOVE' TUTAJ

sobota, 25 maja 2013

Love You To The Moon And Back

Tytuł: Love you to the moon and back
Pairing: Larry
Oryginał: http://archiveofourown.org/works/772675
Zgoda od autorki: Jest ;)
Opis: come on baby with me we're gonna fly away from here, out of this curtained room and this hospital grey will just disappear. (Chodź kochanie ze mną, odlecimy daleko stąd, z tego pokoju zasłoniętego kotarą, ta szpitalna szarość po prostu zniknie)*
Notka od tłumaczki: Jest to mój drugi ulubiony shot, zaraz po "50 Reasons To Live". Przepraszam, że znowu o takiej tematyce. Następnym razem postaram się znaleźć coś weselszego ;)





~ Harry ma cztery lata, Louis ma sześć ~

- Louis? - Harry zapytał, w zamyśleniu spoglądając na zabawkę tyranozaura w swojej dłoni. - Jakie dźwięki wydają dinozaury?

- Wszystkie dinozaury wymarły Harry. - Louis odpowiedział, marszcząc brwi. - Duża gwiazda zabiła je, ponieważ były za duże i za straszne dla ludzi, by żyć wokół nich. Zmarłe rzeczy nie wydaja dźwięków.

- Louis? - Harry powtórzył. - Co to jest śmierć?

Louis zagryzł swoją wargę, głęboko myśląc. - Śmierć to odejście. Myślę, że to tak jakby zasnąć na zawsze. Mama twojej mamusi zmarła. Tata mojego tatusia też zmarł. To znaczy, że nigdy nie zobaczymy ich ponownie.

Harry zagryzł swoje wargi. - Kiedyś poszedłem na imprezę, żeby pożegnać się z babunią. Z wyjątkiem tego, że jej tam nie było a wszyscy byli smutni. I musiałem założyć garnitur, który drapał. To dlatego, że babcia umarła?

To w takich momentach jak ten, Louis przypominał sobie, że Harry ma tylko cztery lata. - To się nazywa pogrzeb. Wtedy grupa ludzi zbiera się razem i płaczą za osobą za która tęsknią. Mamusia mi tak powiedziała.

- To nie brzmi fajnie. - Harry zauważył, odkładając swojego zabawkowego dinozaura na dół. - Louis?

- Tak Harry? - Louis jest bardzo cierpliwą osobą, jeśli chodzi o Harry'ego. Kiedy twój najlepszy przyjaciel ma tylko cztery lata, dobrze by było takim być.

- Myślę, że powinniśmy bawić się tylko samochodami. Samochody nie moga umrzeć, prawda? - Harry spojrzał w górę na Louisa, z szeroko otwartymi oczami.

- Nie Harry, samochody nie mogą umrzeć. Vroom vroom. - Louis powiedział, zderzając sie swoim niebieskim samochodzikiem z tym czerwonym Harry'ego.

- Vroom vroom. - wyszeptał, nadal spoglądając na zabawkę dinozaura.


~ Harry ma sześć lat, Louis osiem ~

Pewnego razu, Harry spadł z drzewa i złamał rękę. Louis cały czas krzyczał i płakał jakby to jego kość wystawała z jego ręki. Lekarz w szpitalu musiał dać mu zastrzyk, żeby go uspokoić. Harry powiedział później, że nigdy nie czuł bólu, ponieważ Louis czuł go za niego.






~ Harry ma osiem lat, Louis dziesięć ~

- Obudź się, obudź się, obudź! - Harry krzyczał, wskakując na łóżko Louisa.

Louis narzekając otworzył oczy, ale potem natychmiast je zamknął. - Jest za jasno, zgaś światło. - wyjęczał.

Louis usłyszał chichot Harry'ego, co dało mu wystarczająco dużo siły by otworzyć oczy. Harry jest piękny kiedy się śmieje. - To słońce, głupolu! Jest prawie jedenasta Lou, wstawaj!

- Ale dlaczego? - Louis jęknął. - Jestem zmęczony.

- Ponieważ wczoraj poszedłeś późno spać. Powinieneś kłaść się wtedy, kiedy i ja. Jak grzeczny chłopiec. - Harry dokuczył.

- 22 to nie jest późno. - Louis odpowiedział młodszemu chłopcu. - Zayn nie śpi do 23, a ma tylko dziewięć lat.

- Cóż, Liam chodzi spać o 21.30 i ma lepsze oceny od nas. I jest też lepszy w piłce nożnej. - Harry odpowiedział, unosząc brwi na swojego najlepszego przyjaciela. Louis żałuje dnia, kiedy  nauczył go, jak to robić.

- Liam jest do dupy. - Louis poinformował Harry'ego, przeciągając się.

- Dziewczyny są jak Liam. - kędzierzawy chłopiec odpowiedział. - Dziewczyny nas nie lubią.

Louis posłał Harry'emu spojrzenie. - Ponieważ my nie lubimy dziewczyn. - wyjaśnił. Poczuł, że dwa lata różnicy między nimi są jak dziesięć lat.

Harry spojrzał zdezorientowany. - Lubię dziewczyny. Caroline jest ładna. I Hannah też. Widziałem jak patrzy na ciebie podczas przerw. Ona cię lubi, Lou. Wiem to.

Louis zaśmiał się głośno. - Caroline ma szesnaście lat i jest twoją opiekunką Harry. A Hannah jest głupia. Próbowała mnie wczoraj pocałować na angielskim.

Twarz Harry'ego pokryła się czerwienią. - Nienawidzę jej. - postanowił, zakładając ręce. - Jest głupia.

- Bardzo głupia. - Louis zgodził się. - Pani Freeman powiedziała, że skończył jej się limit czasowy na całowanie mnie. - odpowiedział, z nadzieją wywołania ponownego uśmiechu na twarzy Harry'ego. Louis sądził, że nawet szczeniaki były by smutne, jeśli Harry nie uśmiechałby się. Uważał, że jego uśmiech jest najprzyjemniejszy na świecie. Louis ma dziesięć lat, więc nie może się mylić.

- I dobrze. - Harry obraził się. - Nie pozwalaj jej więcej się pocałować, Lou. To mam na myśli.

Harry jest bardzo zazdrosną osobą i Louis powiedział mu to.

- Co to zazdrość? - zapytał.

- Zazdrość jest wtedy kiedy bardzo mnie lubisz i nie pozwalasz, żeby ktoś inny też mnie lubił. - Louis wyjaśnił. Tak mniej więcej powiedział to jego nauczyciel.

Kędzierzawy chłopiec pomyślał przez chwilę. - Pozwalam Liamowi, Zaynowi i Niallowi cię lubić. I twojej mamie i Charlotte i Felicite i Markowi.

Louis pokręcił głową. - Ale oni wszyscy muszą mnie lubić, ponieważ są moją rodziną. Nie pozwalasz żadnej właściwej dziewczynie mnie lubić.

- Dziewczyny są głupie. - Harry wymamrotał.

Louis szeroko się uśmiechnął i pokiwał głową na znak zgody. - Hannah nie ma kręconych włosów. - powiedział młodszemu chłopcu. - A wiesz, że kręcone włosy są moimi ulubionymi.

Kiedy Harry uśmiechnął się do niego, Louis poczuł, że może zrobić wszystko, nawet wstać z łóżka.

~ Harry ma dziesięć tal, Louis dwanaście ~

Jest wtorek, dzień kiedy Harry opuścił szkołę po raz pierwszy. Louis pognał do domu z przystanku autobusowego, ominął swój własny, biegnąć prosto do Harry'ego. Kiedy zapukał do drzwi, otworzyła mu Annie. Jej twarz była czerwona i poplamiona łzami.

- Dzień dobry, pani Cox. - powiedział uprzejmie. Annie nigdy nie płakała. Nawet wtedy kiedy królik jego i Harry'ego zachorował i zdechł. Albo wtedy, kiedy biologiczny tata Harry'ego ich opuścił, lub kiedy oglądali "Pełzaki w Paryżu"

- Cześć Louis. - odpowiedziała, uśmiechając się z trudem.

- Jest Harry? Nie było go dziś w szkole. - poinformował ją. - Harry zawsze jest w szkole.

- Jest w swoim pokoju. - Annie wyszeptała, łzy wypełniły jej oczy. - Możesz tam pójść, jeśli chcesz.

Louis uśmiechnął się i pognał po schodach na górę, wdzięczny, że mógł stamtąd uciec. Nienawidził kiedy dziewczyny płakały, szczególnie mamy.

Chłopiec zwolnił, kiedy dotarł do pokoju Harry'ego. Miał złe przeczucie. Zapukał lekko do drzwi i czekał, aż Harry powie wejdź, zanim otworzył je.

- Cześć. - powiedział, patrząc na swojego przyjaciela.

Harry uśmiechnął się, zanim przechylił głowę w zmieszaniu. - Co tu robisz? - zapytał.

Louis zrobił krok w stronę łóżka Harry'ego. - Nie było cię w szkole. - wyjaśnił. - Tęskniłem za tobą. Gdzie byłeś?

Harry westchnął. - Byłem w szpitalu. - Oczy Louisa rozszerzyły się, Harry odpowiedział na niewypowiedziane pytanie.- Miałem siniaki na plechach. Tylko, tylko nie zraniłem swoich pleców, Louis. I wymiotowałem rano. Mama zabrała mnie do lekarza. I on był cały czas cicho. Polecił mojej mamie, żeby zabrała mnie do szpitala.

- Co powiedzieli w szpitalu? - Louis wyszeptał.

Harry spojrzał na Louisa, który nagle poczuł się jak młodszy chłopiec.- Louis, wiesz co to jest nowotwór? - zapytał. starszy chłopiec pokręcił głową.

Harry uśmiechnął się nieznacznie. - Ja też nie. Ale teraz już wiem. Nowotwór jest wtedy, kiedy złe rzeczy są w tobie i zjadają wszystkie dobre rzeczy, dopóki nic nie zostanie. A potem ty umierasz i idziesz do nieba.
Louis zamrugał. - Dlaczego mi o tym mówisz? - jego głos był cichy i łamał się, co nie zdarzało się ostatnio, ponieważ Louis dorasta i zmienia się w mężczyznę. Ale to nie jest załamany głos dorastającego dziecka. To jest rodzaj załamanego, płaczliwego głosu.

- Ponieważ mam nowotwór. - Harry powiedział i wybuchł płaczem. Louis ponownie zamrugał. Mrugał tyle razy, że nie był wstanie zobaczyć Harry'ego, ponieważ łzy wypełniły jego oczy.

- Ale ty nie możesz iść do nieba. - Louis zaprotestował, dołączając się do Harry'ego siedzącego na łóżku. - Ja nie jestem w niebie Curly, co znaczy że ty też nie możesz tam być.

Harry zaczął płakać mocniej, wywołując u Louisa panikę. - Nie płacz. Co jest nie tak?

- Wszystkie moje włosy wypadną. - Harry zawył. - Nie będziesz mnie kochał, jeśli nie będę miał kręconych włosów, Louis. I będziesz mógł pokochać Eleanor, ponieważ ona ma kręcone włosy, a ja nie będę miał żadnych!

Louis uważał, że to głupie by płakać z powodu włosów. To jest właśnie rak. Włosy Harry'ego mogą umrzeć, ale on nie. Louis będzie kochał Harry'ego nawet jeśliby miał proste włosy lub nie miał ich w ogóle. To właśnie mu powiedział. Przytulił Harry'ego bardzo mocno. Poczuł przyspieszone bicie jego serca i oczywiście był w porządku, ponieważ Harry jest tutaj, Harry oddycha i Harry jest Harrym nawet bez włosów.

( Nowotwór nie jest tylko sprawą z włosami. Nowotwór jest sprawą całego ciała. Nowotwór jest śmiercią. Nowotwór jest rzeczą, którą ma jego najlepszy przyjaciel. )


~ Harry ma jedenaście lat, Louis trzynaście ~

Lekarze użyli słów takich jak białaczka i guz mózgu oraz że pozostało mu tylko kilka miesięcy i powinien zadzwonić do swojego taty, właściwie zadzwonić do wszystkich. 'To koniec Annie, tak nam przykro.'. Louis nienawidził lekarzy.

Harry stracił swoje piękne włosy dwa miesiące temu. Louis ogolił swoja głowę dwa dni po tym jak Harry zaczął upadać. Wyglądali dziwnie, kiedy wyszli na zewnątrz, co nie zdarzało się często, ponieważ Harry nie mógł opuszczać już swojego łóżka.

- Vroom vroom. - Harry wyszeptał, wjeżdżając swoim czerwonym samochodzikiem w ten niebieski Louisa. Podłoga w szpitalu była siwa i zimna. Louis pomyślał, że Harry nie powinien na niej leżeć, ponieważ może złapać jakąś chorobę. Z wyjątkiem tego, że Harry właściwie jest chory i to jest powodem, dla którego są w tym głupim szpitalnym pokoju.

- Jak szkoła średnia?** - Harry zapytał nagle, wyciągając Louisa z jego zmartwień.

- Głupio. - Louis wzruszył ramionami. - Nie jest fajnie, jak nie ma tam ciebie.

Harry zmarszczył brwi. - Musisz przyzwyczaić się do życia beze...

- Nie muszę się do niczego przyzwyczajać. - Louis przerwał, wstając. Chciał nawrzeszczeć na Harry'ego i powiedzieć mu, że nie może się poddawać, nigdy. Harry spojrzał na niego swoimi jasnymi zielonymi oczami, które wyglądały na zbyt duże na jego bladej twarzy. I Louis wiedział, że nigdy nie może zrobić ani powiedzieć nic, co mogłoby zranić młodszego chłopca. - Przepraszam. - westchnął, pomagając Harry'emu wstać. Nie może robić tego sam od trzech tygodni i dwóch dni.

- Jest w porządku. - Harry uśmiechnął się. - Ale klasa przynajmniej jest dobra? - zapytał. - Nigdy bym nie pomyślał, że to powiem, ale tęsknie za szkołą.

Louis próbował śmiać się, ale zdobył się tylko na słaby uśmiech. - Czytaliśmy o wojnie, dzisiaj na historii. - powiedział. - Myślę, że jesteś osobą dla której król mógłby doszczętnie spalić całe imperium.

Harry spojrzał na niego i Louis poczuł jakby jego przyjaciel postarzał się o 10 lat w miesiąc. - Może ty byłbyś jedynym, który spaliłby je. - Harry odpowiedział.

- W jednym z naszych poprzednich wcieleń? - Louis zapytał przez załzawiony uśmiech. Harry szukał wcześniej dużo o reinkarnacji, odkąd o niej usłyszał. Wyjaśnił kiedyś Louisowi, że lubi myśleć, że może byli przyjaciółmi w poprzednim życiu i to dlatego spotkali się ponownie. Nieważne co wydarzyło się za zasłoną jego szpitalnego pokoju.

- Tak. - Harry zdecydował. Louis pomógł mu położyć się na łóżku.

- Przesuń się Curly, też jestem zmęczony. - narzekał, kładąc się obok Harry'ego. - Więc opowiedz mi o poprzednim życiu, kiedy byłem królem.

- Byłeś tylko księciem w tamtym czasie. - Harry poprawił. - Ja też byłem księciem, ale z innego królestwa. Ja i moja mama spotkaliśmy ciebie z twoją mamą na placu zabaw. Dowiedzieliśmy się, że nie mieszkamy tak daleko od siebie. Zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi i myślę, że zakochaliśmy się w sobie. Ale nie powiedziałeś tego, bo byłeś głupi i nieśmiały i myślałeś, że ludzie przejmują sie tym, że oboje jesteśmy chłopcami. Ale nie przejmowali się swoją drogą.

Louis zarumienił się, Harry uśmiechnął się do niego. - Pewnego dnia, zły czarownik nazywany Białaczką, schwytał mnie, ponieważ był łysy i zazdrosny o moją piękną głowę pełną włosów. - młodszy chłopiec dopowiedział i Louis wymusił śmiech. - Usłyszałeś o tym i od razu pospieszyłeś, aby mnie ocalić, ale było za późno. Zły czarownik zabrał wszystkie moje włosy i moja głowa została łysa, blada i brzydka.

Louis chciał zaprotestować i powiedzieć Harry'emu, że jest w błędzie. Że jest piękny, niezależnie od tego jak wygląda jego głowa, ale Harry przycisnął palec do jego ust. - Spałem, kiedy mnie znalazłeś. A ja byłem bardzo bardzo zmartwiony tym, że nie kochasz mnie tak, jak ja kocham ciebie. I wtedy pocałowałeś mnie, tutaj, dokładnie w moje usta. - zabrał palec z ust Louisa i przycisnął do swoich własnych. - I wtedy obudziłem się, moje włosy wróciły i znów dobrze się czułem, ponieważ twój pocałunek był bardzo silny i mógł naprawić wszystko. - Louis odczytał aluzję, mimo że ma dopiero trzynaście lat.

Pochylił się i delikatnie dotknął swoimi wargami ust Harry'ego. Ich pocałunek trwał pięć i pół sekundy i to był najlepszy moment w życiu Louisa.

Kiedy otworzył oczy, Harry uśmiechał się do niego, jego oczy były jasne i zielone. Lousi zrozumiał wszystko co chciał powiedzieć. - Kocham Cię. - powiedział Harry'emu. Było to bardzo opóźnione. Louis ma dopiero trzynaście lat i nie powinien wiedzieć czym jest miłość, ale wiedział.

- Też Cię kocham, Lou. - Harry odpowiedział, uśmiechając się.

- Wiem. - Louis powiedział, ponieważ wiedział to odkąd Harry miał cztery lata, a on sześć. Bawili się wtedy plastikowymi dinozaurami i samochodzikami. - Jeśli mógłbym cię ochronić, zrobiłbym to. Zabrałbym cię z tego szpitalnego pokoju i polecielibyśmy na smoku lub czymś takim i zamieszkalibyśmy w zamku, gdzie żadna zasłona nie byłaby szara i nie pachniała jak choroba i lekarstwa. Kocham Cię. - powtórzył, ponieważ potrzebował by Harry to usłyszał.

- Jak bardzo? - Harry wyszeptał, jego oczy zamykały się ze zmęczenia.

- Na księżyc. - Louis wyszeptał. - i z powrotem.

- Na księżyc. - Harry powtórzył i zamknął swoje piękne zielone oczy. Zasnął z uśmiechem na twarzy, po raz pierwszy odkąd został zdiagnozowany.

(Louis nigdy nie zobaczył już otwartych oczu Harry'ego.)

~ Harry odszedł, Louis ma trzynaście lat ~

Louis jest w samochodzie, płacze i krzyczy. Jego mama prosi go, ' Uspokój się, chociaż trochę, Louis proszę. Poczekaj aż będziemy w domu. Wiem, że to boli kochanie, wiem.' Ale Louis nie rozumie, ma tylko trzynaście lat. Jego najlepszy przyjaciel właśnie umarł i on nie wiedział co ma robić, nie wiedział co innego może robić prócz płakania i oddychania, czego nie robił prawidłowo.

+

Jego dom jest prawie w całości wypełniony kwiatami jakimi wyobrażał sobie Harry'ego, ponieważ każdy, kto znał Harry'ego, znał Louisa. I wiedział że Louis jest tak samo zagubiony jak Annie i Gemma.
Nigdy nie przypuszczał, że kwiaty mogą sprawić, że będzie czuł się tak źle.

+

Jest prawie Halloween, Harry odszedł trzy miesiące, szesnaście dni i dwanaście godzin temu. Minionego roku, Louis przebrał się za Spidermana, a Harry za Scooby Doo. Harry chciał być Supermanem w tym roku. Teraz nie może przebrać się za nic oprócz śmierci.

~ Harry odszedł, Louis ma czternaście lat ~

- Nie mogę wyrzucić żadnych jego ubrań, ale nie mogę trzymać ich w szafie. Proszę, weź co tylko chcesz Louis, wiem że Harry chciałby żebyś je miał. - Annie powiedziała, unikając wzroku Louisa. Ale to w porządku, ponieważ Louis nie może spojrzeć nikomu w oczu. - Połowa tego, jest prawdopodobnie twoja, swoją drogą. - dodała, łzy spływały po jej policzkach. Louis tylko kiwnął głową i wszedł po schodach do pokoju Harry'ego, czując jak jego żołądek kurczy się z każdym krokiem.

Pokój Harry'ego jest taki sam, jak go zostawił. Łóżko niepościelone, skarpetki na całej podłodze. Zdjęcia Louisa, Gemmy, Annie, Nialla, Liama i Zayna wisiały na drzwiach. Louis nie mógł oddychać. Nie mógł tego zrobić.

Ale musiał. Zrobił kilka kroków do przodu, otwierając delikatnie drzwi od pokoju Harry'ego, w połowie oczekując, że młodszy chłopiec wyskoczy i wystraszy go, jak miał w zwyczaju.

Nie zrobił tego.

Zapach Harry'ego uderzył go, gdy tylko otworzył drzwi jego szafy. Louis poczuł łzy płynące w dół jego twarzy. Swetry Harry'ego, koszule i spodnie znajdowały się z jej wnętrzu. Chłopiec nie miał zamiaru założyć ich ponownie.

- Tak bardzo przepraszam. - wyszeptał do szafy. - Przepraszam, że nie założysz tego ponownie. Przepraszam, że nie pójdziesz do liceum tak jak ja. Przepraszam, że to byłeś ty, a nie ja.

Louis w ogóle nie płakał, kiedy brał kilka swetrów i koszul Harry'ego, które wiedział, że są za małe na nich obydwu. Nie mógł płakać.


+

Kiedy zszedł na dół, Annie piła herbatę, jej ręce trzęsły się. - Oh. Cześć Louis, wziąłeś już wszystko?

Louis kiwnął powoli, przysuwając się bliżej Annie. - Ja... Chciałem tylko kilka swetrów. - powiedział, ściskając je mocno.

- I zabawki? - zapytała, wskazując na mały niebieski i czerwony samochodzik w jego dłoni. Oczy Louisa wypełniły się łzami, kiwnął głową. - Oh, kochanie, chodź tu. Przytulmy się. - powiedziała, przyciagąjąc go na swoje kolana. Był za duży na to, ale żadne z nich nie przejmowało się tym.

- Ja... Ja naprawdę myślę, że on mógł przeżyć. - Louis wymamrotał. - Myślałem, że wydarzy się cud czy coś, wiesz? Harry jest osobą, której powinno się to przytrafić.

Annie pokiwała głową, jej oczy lśniły od łez. . - Wiesz co? - powiedziała, poklepując włosy Louisa. - Może cudem było to, że się spotkaliście? Co jeśli jedna chwila z moim pięknym Harrym była cudem?

Louis wstał i zaszlochał. Kiwnął głową w zgodzie. Ponieważ tak, Harry był zdecydowanie cudem ze swoimi pięknymi, brązowymi lokami i swoimi zachwycającymi zielonymi oczami.


+

Kiedy Louis spał tej nocy ( po wzięciu małej białej tabletki, jak każdej nocy odkąd Harry opuścił go ), śnił o palącym się królestwie i księciu z pięknymi brązowymi włosami i pięknymi oczami. Śnił o pocałunkach i zabawkowych dinozaurach i lataniu na smoku nad złą fortecą. Śnił o locie na księżyc, ramionach Harry'ego owiniętych wokół jego pasa i dłoniach owiniętych wokół jego serca.




- Jak bardzo mnie kochasz, Louis? - Harry zapytał, zuchwały uśmiech pojawił się na jego twarzy.
Louis zaśmiał się i pocałował swojego najlepszego przyjaciela w policzek. - Całą drogę na księżyc. - powiedział mu, Harry uśmiechnął się.
- I z powrotem. - dokończył za niego.




* Taylor Swift - Ronan
** W Anglii jest inny system edukacyjny

2 komentarze:

  1. Znów ja.
    Ten.Tekst.Jest.Cudowny. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Nienawidzę Cię, że go przetłumaczyłaś, choć tak naprawdę Cię kocham, bo pewnie nigdy bym go nie poznała, gdyby nie Ty. Tekst jest smutny, pełen uczuć i niewypowiedzianych słów. Siedzę teraz i bezmyślnie patrzę się w klawiaturę, bo nie mam pojęcia co napisać. Siedzę roztrzęsiona i nie wiem, co ze sobą zrobić. Z pełną świadomością mogę napisać, że jest to jeden z najlepszych shotów, jaki czytałam. Gratukuję wyboru tekstu. I, cholera, chyba się zaraz poryczę.
    K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Doprowadzasz mnie, baby, każdym Twoim tłumaczeniem do płaczu. Naprawdę, z niecierpliwością czekam na jakiś wesoły tekst, chociaż kocham te Twoje smutne. Naprawdę: jak ty je znajdujesz?! Są piękne, naprawdę piękne i wpadają w głąb mojego zimnego serduszka, tak głęboko, że będę je długo pamiętać. Bardzo dziękuję Ci za tłumaczenie tych tekstów, naprawdę bardzo :D

    OdpowiedzUsuń