Tytuł: You’re My Everything And More
Paring: Larry
Oryginał: pinqhuska
Zgoda od autorki: Jest ;)
Opis: ”- Harry. - Louis wyszeptał, uśmiechając
się delikatnie. I nawet jeśli jego wilgotna grzywka opada na czoło,
Harry uważa, że wygląda pięknie. Jak słońce, które odbija się w oceanie,
zmieniając jego kolor, albo jak motyle, które czasami łapie”
Innymi słowy Louis i Harry dorastają razem w późnych latach XVIII wieku
Notka od tłumaczki: Wow, dawno nie było nic nowego,
to przez wakacje trochę się rozleniwiłam. Szczerze powiedziawszy dawno
zaczęłam tłumaczyć tego shota, ale jakoś nie mogłam zabrać się by go
skończyć. Dzisiaj dałam radę, mimo tego, że nie czuję się najlepiej. Od
razu mówię, że nie wiem, kiedy pojawi się coś nowego, zaczęła się
szkoła, będzie dużo nauki a mało wolnego czasu. Postaram się jednak
dodać coś, najszybciej jak będę mogła. Dobra, nie zanudzam. Zapraszam do
czytania :))
Kiedy Harry ma 5 lat, a Louis 7, chłopcy spotykają się przy zgniłych przewróconych drzewach blisko drogi.
Harry
wspina się na nie, podnosząc swoje krótkie nogi tak wysoko jak tylko
może nucąc pod nosem piosenkę, która tkwi w jego głowie. Potem nagle
widzi chłopca siedzącego obok drzewa ze skrzyżowanymi rękoma i ponurym
wyrazem twarzy.
Chłopiec jest wyższy od Harry’ego, ma złote włosy i
świecące niebieskie oczy. Wygląda w pewien sposób pięknie, jeśli Harry o
tym pomyśli. Może o wiele piękniej niż jego mama czy siostra i to jest
dużym osiągnięciem, ponieważ one obydwie są piękne.
Niebieskooki
chłopak otwiera usta. - Co robisz na moim drzewie? - jego głos jest
srogi i przez chwilę Harry myśli, że nie powienien nazwać go pięknym.
Jest złośliwy. A złośliwi ludzie nie zasługują na komplementy.
Harry
jest zmieszany. - Co masz na myśli mówiąc ‘moje drzewo’? - chłopiec pyta
niewinnie, nieznacznie przechylając głowę. Harry jest niewinny,
ponieważ nie zrobił niczego złego. Mamusia zawsze mówiła mu, żeby nie
kradł Gemmie wsuwek do włosów ( “Ale mamoooo, są ładne i się błyszczą”
), ale nigdy nie wspominała o drzewach.
- Mam na myśli to, że są moje. Teraz zostaw moje drzewa w spokoju! - chłopiec zażądał.
- Nie! Znalazłem je pierwszy. - Harry mówi, również krzyżując ręce na piersi. Bo znalazł je pierwszy, to jest to.
-
Nie, nie znalazłeś. - chłopiec odpowiada i robi krok w stronę
Harry’ego. Jego twarz jest pusta. I to irytuje Harry’ego. - Ja to
zrobiłem.
Harry starał się jak mógł, by wyglądać strasznie.
Przynajmniej siedzi na drzewie, więc wygląda jakby był wyższy od
drugiego chłopca. Sposób w jaki szeroko się do niego uśmiecha, zdaje się
nie pomagać. To tylko sprawia, że chłopiec ściąga brwi w zmieszaniu.
Chłopiec
- ten starszy, nie Harry - ma skórzane buty, brązowe spodnie i koszulę z
długimi rękawami, która wcześniej prawdopodobnie była biała. Harry
rzuca okiem na swoje ubrania - nie są bardzo skomplikowane. Dużo dzieci
we wsi nosi podobne ubrania.
- Co tutaj robisz? - chłopiec pyta go i
to uświadamia Harry’ego, że jego plan przestraszenia chłopca nie idzie
dobrze. - Jesteś tylko dzieckiem.
Czas na ostatnią deskę ratunku:
nieustępliwie protestować. - Nie jestem dzieckiem! - Harry krzyczy na
niego, ponieważ niespodziewanie to jest czymś, czego nienawidzi słyszeć.
To nie jest złe, kiedy dorośli tak mówią, ale kiedy mówi to śliczny
chłopiec w lesie, to jest naprawdę irytujące.
- Tak, jesteś.
- Ok.
- Harry mówi, nadal głośno, unosząc swoja szczękę do góry i utrzymując
wzrok na koledze, kiedy desperacko próbuje wykombinować dobry comeback. -
Ty.. Ty też!
- Ale ty jesteś młodszy i mniejszy ode mnie. - chłopak
odpowiada i przez moment na jego twarzy widnieje rozbawiony uśmiech.
Harry wie, że właśnie zrobił z siebie głupka, ale nie przejmuje się tym.
Nie może przegrać tej bitwy.
Chłopcy wpatrywali się w siebie intensywnie. Harry nie zamierza się stąd ruszać, nawet jeśli drugi chłopiec będzie mu groził.
Nie ma zamiaru. Na szczęście, ponieważ Harry mógłby się troszkę przestraszyć, jeśli by to zrobił. Ale tylko troszkę.
-
W porządku. - drugi chłopiec zastanawia się, kiedy opuszcza ręce i
przysuwa bliżej, siadając obok Harry’ego, który nadal stoi na
przewróconym drzewie. - Myślę, że możemy się podzielić.
To sprawia,
że Harry czuje zawroty głowy, ponieważ wow, wygrał tę rundę. Jego
nastawienie do drugiego chłopca zdaje się zmieniać i to rozwesela go.
Wygrał. Jest młodszy, ale wygrał. Wygrał.
Harry siada ze skrzyżowanymi nogami i przekręca się przodem do chłopca.
-
Jak masz na imię? - Harry pyta i pamięta, aby sie uśmiechnąć. Ludzie
lubią, kiedy Harry się uśmiecha; to coś czego Harry nauczył się przez 5
lat jego szybko pędzącego życia. Ludzie zwykle gruchali o jego słodkich
dołeczkach, kiedy Harry chował się za sukienką matki. Chłopiec nie był
do końca pewny, czym są dołeczki.
- Louis. - chłopiec odpowiedział.
Louis na początku nie patrzył na Harry’ego, ale potem przeniósł wzrok na
jego twarz i zapytał: - A ty?
Harry myśli, że mógł zobaczyć mały uśmiech na jego twarzy. - Harry.
Harry ma 5 lat, Louis 7. Harry myśli, że ma nowego przyjaciela.
______
Kiedy Harry ma 8 lat, a Louis 10, pies Harry’ego umiera.
To
był dobry pies. Naprawdę dobry pies. Miał w zwyczaju wszędzie chodzić
za Harrym i był zawsze przy nim, kiedy miał gorsze dni. Kręcił się koło
niego zgarbiony, chowając głowę między łapami. I nawet jeśli leżał w
kompletnej ciszy, Harry rozumiał go. Jakoś.
Ale już nie. To była śmierć. Harry nie mógł poczuć ciepła płynącego przez jego ciało.
Umarł.
Więc
Harry siedział na przewrócony, drzewie, obok Louisa i starszy chłopak
słuchał jego płaczu. Harry widział, że Louis może być nonszalancki,
czasem trochę niegrzeczny, ale z nim był zawsze cierpliwy i troskliwy.
Harry był mu za to wdzięczny.
- A-ale Jack, Jack był n-najlepszym,
najlepszym psem na świecie, Louis. - Harry jąkał się, jego głos łamał
się. Louis położył rękę na jego plecach.
Chłopcy są przyjaciółmi od 3
lat. Cała wieś nauczyła się już, że zawsze są razem. Radosne uśmiechy
od starszych, ciekawskie spojrzenia od innych dzieci w ich wieku. To
truizm i żeby być szczerym - gdziekolwiek jest Harry, Louis również tam
jest i vice versa. Miejsce jest pełne dzieci, ale Harry i Louis zawsze
kończyli wybierając siebie Zawsze tak było.
I drzewo, przewrócone
drzewo w lesie, było miejscem gdzie się spotykali. Sekretnym miejscem,
ich miejscem. Tylko ich. Było wyjątkowe.
- Wiem. Wiem, że był. - Louis pocieszał go i jeśli Harry miał być szczery, głos starszego chłopca uspokajał go. - Ale wiesz co?
Harry wytarł łzy, mokre dłonie położył na czarnych spodniach i spojrzał nieśmiało na przyjaciela. - Co?
-
Jack nie chciałby, żebyś nad nim płakał. Chciałby, żebyś był
szczęśliwy. Tak? - Harry myśli, że Louis jest zbyt rozsądny, jak na
10-latka. Ale on sam ma 8 lat, więc może nie powinien nic mówić.
Harry
patrzył na Louis przez chwilę, po czym kiwnął głową. - Tak. - powtórzył
cicho. Przyłożył dłonie do twarzy i otarł ostatnie łzy, które opuściły
jego oczy. Racja. Louis ma rację. Harry nie powinien być smutny. To nie
to, czego chciałby Jack.
Louis uśmiechnął się do niego, i to
sprawiło, że nagle cały świat stał się lepszym miejscem, jakby wszystko
wróciło do normy. Bo wróciło. Tak długo, jak Harry będzie miał Louisa,
wszystko będzie w porządku. Zastanawiał się, dlaczego nie uświadomił
sobie tego wcześniej, bo naprawdę, czego jeszcze potrzebuje, kiedy ma
Louisa? Niczego.
Louis przyciągnął go do uścisku, a Harry ostatni raz
pociągnął nosem. Przycisnął twarz do jego ramienia i przyległ do
chłopaka, jakby od tego zależało jego życie. A chłopiec o złotych
włosach wzmocnił swój uścisk i potarł nosem jego włosy.
Harry ma 8 lat, Louis 10 i pies Harry’ego odszedł, ale wszystko będzie w porządku, bo ma Louisa.
______
Kiedy Harry ma 10 lat, a Louis 12, ojciec Louis odwiedza miasto.
To
nie jest takie niezwykłe, naprawdę, tylko tym razem wrócił z różnymi
świetnymi rzeczami, np. nożami myśliwskimi czy marmurem. To dlatego,
Louis i Harry znowu siedzieli na złamanym drzewie, ze skrzyżowanymi
nogami i twarzami zwróconymi ku sobie. Harry nie był do końca pewny,czy
Louis zapytał o pozwolenie na zabranie noża; starszy chłopiec tego nie
robi, jak Harry zauważył. Jednak nie mógł o to zapytać. Swoją drogą, nie
ma to znaczenia.
Louis obracał nóż w swojej dłoni i przypatrywał mu
się intensywnie. Robił na nim wrażenie. Harry nie podzielał jego zdania -
nie interesował się nożami tak bardzo. Ani niczym, co mogło przeciąć
twoje gardło.
Kiedy Louis wyrzucił nóż w powietrze i potem złapał,
Harry zamknął oczy, nawet jeśli starszy chłopiec nie wydawał się być
zraniony. Louis spojrzał na Harry’ego ze zdumieniem. Harry otworzył
jedno oko. - Proszę, bądź z tym ostrożny. - nalegał, z zaciśniętymi
zębami i zmartwioną miną.
Louis zaczął się szeroko uśmiechać, kiedy
zrozumiał co Harry miał na myśli. - Hazza, wątpisz w moje umiejętności? -
zapytał. - W porządku, jestem ostrożny. - dodał po chwili, bardziej
poważnie, przesyłając najlepszemu przyjacielowi uśmiech. To w tej chwili
dla Harry’ego, ulubiony uśmiech Louisa.
- Potrafisz pisać, Harry? - Louis zapytał nagle, co sprawiło, że Harry umieścił swoje spojrzenie na drzewie.
- Nie za bardzo…
- Ja umiem dobrze pisać. Tata mnie nauczył. - Louis wyjaśnił podekscytowany. - Spójrz.
Wyższy
chłopiec wziął z powrotem nóż do ręki, smukłe palce owinęły się wokół
niego z łatwością. Zaczął drążyć małe litery w siwym drewnie. - Ha…r…ry -
mamrotał, podczas pisania poszczególnych liter. - Widzisz? -
zapiszczał, kiedy skończył. Mniejszy chłopiec pomyślał, ze jego pismo
wygląda ładnie, schludnie, czasami trochę niezgrabne.
Harry mógł
jedynie pokiwać głową. Nie umiał czytać, więc litery właściwie niczego
mu nie mówiły. Ale wierzył, że Louis wie co robi. I lubił swoje imię
pisane przez niego, więc.
- Mogę cię nauczyć. - chłopiec powiedział
do niego i zanim Harry mógł zaprotestować (nie to, że chciał), chwycił
dłoń młodszego chłopca, wcisnął mu nóż i owinął swoje własne palce na
pięści Harry’ego, kierując nim.
H. A. R. R. Y.
L. O. U. I. S.
Louis
pomagał Harry’emu, litera po literze. Harry jeszcze tego nie załapał,
ale Louis powiedział mu, żeby był cierpliwy, będzie go uczył codziennie i
w końcu pewnego dnia, będzie w tym tak dobry jak Louis. (‘Tylko
żartowałem. Nikt nie będzie tak dobry jak ja.’ dodał. Młodszy chłopiec
zaczął się śmiać.)
Ale na dzisiaj, Louis skończył nauczanie. Leżał na
plecach na drzewie. Słońce świeciło tak jasno, że musiał mocno zacisnąć
powieki. Harry nadal miał nóż w swojej dłoni; drążył serce wokół losowo
umieszczonych liter i wyrazów.
- Louis? - zapytał.
Chłopiec uniósł głowę, by spojrzeć na przyjaciela. - Co?
- Mógłbyś zrobić dla mnie przysługę?
- Jaki rodzaj przysługi?
Harry poklepał serce wydrążone w drzewie. Louis podniósł się i spojrzał na miejsce, w którym leżała ręka chłopca.
Starszy
chłopiec był zdezorientowany, więc Harry wyjaśnił. - Możesz napisać
nasze imiona wewnątrz tych linii? - powiedział czułym głosem, z małym
uśmiechem pełnym nadziei.
Louis spojrzał na niego gniewnie, zanim zachichotał. - Nie, Harry. To głupie. - wywrócił oczami i ponownie się położył.
To
sprawiło, że Harry posmutniał: nie takiej odpowiedzi oczekiwał. - Och. -
wymamrotał. Jednak zaakceptował to, ponieważ Louis jest starszy i wie
co jest głupie a co nie, a Harry nie chciał by chłopiec pomyślał, że
jego przyjaciel jest głupi.
- Po za tym, możesz sam to napisać. - chłopak zauważył, ale po chwili znowu zachichotał potrząsając głową.
Harry ma 10 lat, Louis 12 i Harry nie wydrążył ich imion w sercu.
______
Kiedy Harry ma 12 lat, a Louis 14 idą razem popływać.
Oboje uzgodnili, że spotkają się przy drzewie, więc Harry poszedł tam i czekał. Czekał i czekał.
Ale
Louis nie pokazał się, a Harry jest niecierpliwy, więc kiedy zmęczył
się czekaniem, zdecydował, że pójdzie nad rzekę sam. Louis mógł przyjść
kiedykolwiek.
Harry nie pomyślał, co powiedziałaby jego mama, nie pozwolił przypomnieć sobie zakazu ojca. A prawdopodobnie powinien.
Chłopiec
czekał jeszcze trochę nad brzegiem, ale kiedy Louis nadal nie
przychodził, a Harry bardzo, bardzo chciał popływać, rozebrał się i
wszedł do wody.
Słońce świeci pomiędzy chmurami, jest odprężająco
cicho. Harry zawsze uwielbiał naturę. Jak wszystko składa się w całość
jest piękne - kwiaty, drzewa, ptaki, większe zwierzęta - wszystko żyje w
równowadze ze sobą i każda mała rzecz to dopełnia. Każda skała ma swój
własny cel i co więcej, są tak samo ważne jak wszystko inne.
Woda
była przyjemnie ciepła dla jego kostek. Harry wziął głęboki wdech, idąc
dalej, pozwalając połączeniu promieni słońca z delikatnym wiatrem,
uspokajać go. Lato nie jest jego ulubioną częścią roku, ale to nie
znaczy, że się z niego nie cieszy. Zrobił kolejny krok.
To stało się
bardzo szybko, i on jest oczywiście w ogóle nie gotowy, ale to stało
się, piasek pod jego stopami zniknął. Utrata stabilnego gruntu
spowodowała, że Harry upadł, i zanim się zorientował, był pod wodą. A on
nie umie pływać. Jest pod wodą i nie umie pływać.
Harry mógł
jedynie rzucać rękami i nogami w desperacji, kiedy próbował unieść głowę
ponad linię wody. Nie ważne jak bardzo się starał, nie udało mu się.
I nagle wszystko stało się czarne.
*
- Harry!
Głos był daleki, prawie stłumiony.
- Harry proszę, Harry obudź się!
To
nie jest jakiś głos, to jest…to jest bardzo znajomy głos. Louis. Tak,
to głos Louisa. I Louis wydaje się być zmartwionym - młodszy chłopiec
może usłyszeć, że starszy zaraz zacznie płakać. Wiedział, że mimo
wszystko tego nie zrobi. Louis nigdy nie płacze.
Harry usłyszał ‘plask’, a potem poczuł bół w lewym policzku.
- Słyszysz mnie? Harry!
Louis
panikuje. Harry chce go uspokoić, powiedzieć mu, że nie ma powodu do
zmartwień, że wszystko jest w porządku, ale nie może uformować żadnego
słowa. Więc decyduje się na otworzenie oczu. Światło trochę rani jego
oczy, ale kiedy otwiera je ponownie, widzi Louisa, który unosi się nad
nim. Starszy chłopiec jest wystraszony, a jego włosy to jeden wielki
bałagan, ale kiedy tylko jego niebieskie oczy spotkały te zielone, jego
mina wyraźnie stała się delikatniejsza.
- Harry. - Louis wyszeptał,
uśmiechając się delikatnie. I nawet jeśli jego wilgotna grzywka opada na
czoło, Harry uważa, że wygląda pięknie. Jak słońce, które odbija się w
oceanie, zmieniając jego kolor, albo jak motyle, które czasami łapie.
(Ale zawsze je wypuszcza).
- Cześć. - Harry odpowiada i uśmiecha się
do drugiego chłopca. Potem, jak dobrze pamięta, kładzie dłoń na swoim
policzku, pocierając go delikatnie. Chłopiec ściąga brwi. -
Spoliczkowałeś mnie?
- Och, tak. Przepraszam. Próbowałem cię obudzić.
Stopniowo
wcześniejszy incydent dociera do Harry’ego. Mieli pływać razem, ale
Harry poszedł sam. W następnej sekundzie był tutaj, leżąc na żwirze i
patrząc przyjacielowi w oczy. - Co się stało? - zapytał.
Wyraz twarzy
Louisa, natychmiast zmienił się na poważny. - Wyciągnąłem cię na brzeg.
- powiedział. - Dlaczego poszedłeś sam, Harry? To było głupie.
- Nie pokazałeś się przy drzewie.
- Powinieneś poczekać.
- Czekałem!
- Prawie się utopiłeś Harry.
Harry
nie odpowiedział. On wiedział. Wiedział, że zrobił źle nie czekając na
Louisa. Wiedział, że był głupi, kiedy wszedł do wody, nawet jeżeli
wiedział, że nie umie pływać.
- Posłuchaj Harry. Tylko… Ja nie chcę
cię stracić, w porządku? - Louis powiedział, jego głos jest teraz
bardziej miękki. - Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Najlepszym na
zawsze.
Harry chciał płakać, ponieważ Louis normalnie nigdy nie mówi
czegoś takiego na głos. Zamiast tego, uśmiechnął się. - Nie stracisz
mnie, dopóki będziesz chronił mnie tak jak dzisiaj.
Louis również się uśmiechnął. - Będę cię chronił każdego dnia, jeżeli tylko będę musiał.
Przez chwilę tylko na siebie patrzyli. Potem Harry odezwał się. - Lou?
- Tak, Curly?
- Proszę, nigdy mnie nie zostaw.
- Dlaczego miałbym kiedykolwiek.. - Louis zaczął, ale młodszy chłopiec przerwał mu.
- Po prostu obiecaj. - zażądał.
Harry
poniekąd spodziewał się usłyszeć znudzone westchnięcie, mamrotanie ‘no
dalej Harry’ albo nawet chichotanie, ale zamiast tego usłyszał szczere
słowo. - Obiecuję. - Louis wyszeptał.
Harry ma 12 lat, Louis 14 i starszy chłopiec właśnie ocalił życie Harry’ego. Prawdopodobnie, w więcej niż jeden sposób.
______
Kiedy Harry ma 13 lat, a Louis 15, Harry idzie do złamanego drzewa.
Louisa tam nie ma.
Jednak
Harry nie martwi się tym, ponieważ, to czego nauczył się w wieku 12
lat, to to, że nie jest niezwykłym fakt, że Louis się spóźnia. Nie
dlatego, że był leniwy, bo nie był, tylko dlatego, że jego tata mógł dać
mu coś do zrobienia, jak na przykład osiodłać konia czy przenieść siano
do stodoły. Obowiązek 15-latka i te sprawy. Chłopak przyjdzie, kiedy to
zrobi.
Więc Harry czeka. Czeka zdecydowanie dłużej, niż tego
okropnego dnia w zeszłym roku, kiedy nie czekał wystarczająco długo i
prawie się utopił…umarł.
Ale nawet jeśli teraz czeka, aż zajdzie
słońce, Louisa nadal tu nie ma. Harry wstał i ruszył w kierunku domu
Tomlinsonów. Nie był zmartwiony, jedynie zaciekawiony. Zdezorientowany
również.
Kiedy dostrzegł mamę Louisa w ogrodzie, po prostu siedzącą
na ławce i wpatrzoną w horyzont całkowicie otumanioną, nadal nie jest
zmartwiony. Nie martwił się nawet trochę, kiedy Jay powiedziała mu, że
Lou jest chory i że może iść odwiedzić go na własne ryzyko. To nie był
pierwszy raz, kiedy Louis był chory. Poza tym, zawsze czuł się lepiej w
ciągu kilku dni i chłopcy mogli kontynuować zabawę, jakby nic się nie
stało.
Ale kiedy otworzył drzwi do pokoju Louisa i zobaczył
najlepszego przyjaciela leżącego ze zbolałym wyrazem twarzy i bandażem
na spoconym czole, nie mógł nic zrobić z sercem skaczącym jak oszalałe w
jego piersi.
- Hej. - kędzierzawy chłopiec wymruczał w tym samym czasie siadając na brzegu łóżka.
Louis
spojrzał na niego, tak jakby go nigdy nie widział. Słaby uśmiech
pojawił się na jego twarzy kiedy odezwał się. - Dobry, Hazza. - Starszy
chłopiec zastanawiał się, czy tam naprawdę była zmiana, błysk w oczach
Louisa, kiedy zobaczył Harry’ego, czy tylko to sobie wyobraził.
Prawdopodobnie, tylko wyobraził.
- Właściwie jest już późne
popołudnie Lou. - mniejszy chłopiec odpowiedział. Przynajmniej mniejszy
na tę chwilę. Harry rósł szalenie od marca. Louis zachowywał się, jakby
się tym nie przejmował, ale szczerze, nie mógł być bardziej zirytowany.
Harry wiedział to.
- Obojętnie. - Louis wymamrotał. Zamknął na
sekundę oczy, po to by otworzyć je ponownie. Spojrzenie nadal utkwione
miał w zielonych kulach Harry’ego. Cały czas miał ten delikatny,
zagadkowy uśmiech na twarzy. Chociaż Harry nie chce nic więcej, jak
tylko wiedzieć co on oznacza, nie chce łamać tej magicznej chwili
pomiędzy nimi, pytając o coś głupiego.
Harry nie musi niczego psuć,
ponieważ nagle Louis zamyka oczy i kaszle, kaszle tak bardzo, tak źle i
to brzmi tak jakby nie mógł oddychać i to przeraża Harry’ego, ponieważ
jego najlepszy przyjaciel jest naprawdę chory a on nigdy nie widział go
tak chorego - atak kaszlu Louisa zniknął tak szybko jak się pojawił.
Zielonooki
chłopiec próbował się uspokoić. Louis teraz czuje się dobrze. Kaszel
jest normalny podczas choroby. Louis nie miał się o co martwić - Harry
też nie miał się o co martwić. To tylko grypa i Louis jest w stanie ją
przejść. Niedługo znów będzie na nogach. Harry jest tego pewny.
Zignorował
mocno zatroskany głos rodziców Louisa, który usłyszał kiedy opuszczał
dom chłopca, po rozmawianiu z nim przez godziny. Zignorował zdanie mamy
Louisa ( ‘Bardzo się martwię’ ). Zignorował odpowiedź jego taty. (
‘Potrzebujemy zadzwonić do lekarza’ ).
Harry ma 13 lat, Louis 15 i Harry nigdy nie był tak przerażony w całym swoim życiu.
_____
Kiedy Harry ma nadal 13 lat, a Louis kończy 16, Harry odwiedza go codziennie.
Starszy chłopiec nie może opuszczać łóżka - nie wychodził z niego od
dwóch tygodni. Harry słyszy słowa takie jak zapalenie płuc i słabe
serce, ale stara się je ignorować, stara się odłożyć na bok wszystko co
jest związane ze stanem Louisa, ponieważ to nie ma znaczenia; jego
najlepszy przyjaciel przeżyje.
Ale to trwa od dwóch miesięcy i rodzina Louisa nie ma pieniędzy na jego leczenie.
Jest
późny październik. Na drzewach nie ma już liści, a trawa uschła.
Zbliżają się święta: Harry uwielbia święta. Tym razem nie patrzy w
przyszłość.
- Mam nadzieję, że zobaczę śnieg zanim odejdę. - Louis
powiedział pewnego dnia. Jego głos jest ochrypły i jeśli w pokoju nie
panowałaby cisza, Harry nie usłyszałby go. Mimo to, uśmiecha się.
Spokojny, nieustraszony uśmiech utrzymywał się na jego twarzy.
Harry
zerwał kontakt wzrokowy z Louisem i pochylił głowę. - Przestań. -
powiedział cicho. Nie mógł zrozumieć dlaczego Louis zachowuje się ten
sposób. Tak jakby pogodził się z tym, co się stało.
Harry bał się, że naprawdę to zrobił.
Louis prychnął, zanim powiedział. - Przynajmniej, nie chcę już poślubić Eleanor.
Harry
był wściekły. - Proszę, Louis. - wyszeptał. Mógł poczuć łzy, próbujące
wydostać się z jego oczu, ale zagryzł wargi, zmuszając się by nie
płakać. Nie teraz.
- Może ty mógłbyś ją poślubić. Jest miłą dziewczyną, ale, no cóż… Nie mój typ. - Louis powiedział.
To było za dużo dla Harry’ego.
Wstał
tak szybko, że Louis przestraszył się nieco. Harry obrócił się, by
spojrzeć na Louisa. Patrzył na niego desperacko - po co, nie wiedział. -
Możesz z tym skończyć na chwilę? - zapytał, drżącym głosem, ale chłopak
nie przejmował się tym w tamtej chwili.
Louis nie powiedział nic.
Spojrzał na Harry’ego, wyraz jego twarzy zmienił się z psotnego na
poważny. Może również na trochę zmartwiony.
Obok leżącego Louisa,
mała postać Harry’ego wyglądała starzej. Mniejszy chłopiec nigdy nie
zapomniał by droczyć się z Harrym na ten temat, że wyrasta na mężczyznę.
Cóż, prawdopodobnie jest teraz wyższy od Louisa. Nie może być pewny,
ponieważ nie widział wstającego Louisa przez ostatnie dwa tygodnie.
-
Dlaczego mówisz w ten sposób? - młodszy chłopiec zażądał odpowiedzi.
Już nie starał się mówić ciszej. - Tak, jakbyś nawet trochę nie był
przerażony tym, że umierasz ?
- Harry. - Louis westchnął.
Harry pomyślał, że Louis mógłby być przerażony, gdyby nie był chory, ale
teraz wygląda na zmęczonego i jego głos jest słaby. - Harry, jestem.
Harry
płacze, łzy moczą jego policzki. By być szczerym, nie mógł już udawać
że się tym nie przejmuje. - Nie. Louis, nie. Po prostu nie. - wyszeptał.
Nigdy przedtem nie czuł się tak zagubiony jak w tej chwili, widząc że
jego najlepszy przyjaciel umiera a on nie może nic zrobić. - Nie możesz.
Nie pozwalam ci. Nie możesz mnie zostawić. Wróć do chwili nad rzeką w
tamtym roku, pamiętasz? Obiecałeś, ze nigdy mnie nie opuścisz.
Louis spojrzał Harry’emu prosto w oczy. - I nie zrobię tego. - Harry zignorował go.
Harry
błądził wzrokiem po całej twarzy Louisa. Oczy chłopaka były bardziej
niebieskie niż zwykle, Harry nie był pewny czy to dobrze. Jego włosy
były w nieładzie, choroba zabrała blask z jego twarzy, ale Harry nadal
uważał go za najładniejszą osobę, jaka żyła na ziemi. Jest nadał
ładniejszy od Annie czy Gemmy, tak jak Harry pomyślał, gdy miał pięć
lat. Jest tak samo piękny jak słońce kiedy koloruje ocean, albo motyle
które kiedyś łapał. ( Kiedy był szczęśliwszy ).
I teraz Harry wie.
Wie, dlaczego Louis jest tak ważny dla niego, wie dlaczego nie chciał
spędzać czasu z nikim innym, tylko z nim.
Kędzierzawy chłopiec
ponownie usiadł na łóżku obok Louisa. Wziął głęboki oddech. Oczy Louisa
były utkwione w nim, kiedy w końcu przemówił. - Kocham cię Louis. Jestem
w tobie zakochany.
Louis uśmiechnął się tym szczególnym
uśmiechem, który pokazywał tylko Harry’emu i nagle wyglądał zdrowiej niż
kiedykolwiek.Jego oczy zmarszczyły się a kąciki jego ust uniosły ,
kiedy wymamrotał. - Też cię kocham, Haz.
Przeżyli swój pierwszy
pocałunek tej nocy. Usta Louisa na ustach Harry’ego był ciepłe i
rozgorączkowane, ale młodszy chłopiec nie przejmował się tym, kiedy
łapał to co Louis mu dawał lub myślał, że to może być ostatni raz kiedy
się całują. Jedyna rzecz, która się liczyła to Louis.
Harry kocha Louisa i Louis kocha Harry’ego. Teraz Harry jest pewny.
Lekarz twierdził, że Louis w tym roku nie będzie obchodził urodzin.
Harry ma nadal 13 lat, Louis powienien kończyć 16, ale tego nie robi.
_____
Kiedy Harry ma 14 lat, Louisa już z nim nie ma.
Harry siedzi na złamanym drzewie i prawdopodobnie wygląda jak
wielkolud: jego nogi są zbyt długie, a ramiona zbyt szerokie. Może
przysiądz, że drzewo było kiedyś większe.
Chłopiec spojrzał na wolno
rosnącą trawę przed drzewem, zatopiony w myślach. Stara ciemno brązowa
kamizelka, którą dostał od taty jest trochę znoszona, a biała koszula
którą ma pod spodem jest na niego za mała.
To koszula Louisa.
Jest
wiosna, ale Harry nie jest tym podekscytowany. Widzi pola pełne
mniszku, woda odbija promienie słońca. Ale to wszystko jest zbyt jasne i
zbyt szczęśliwe. Harry nie jest szczęśliwy.
- Obiecałeś. - szepce z opuszczoną głową. Nie płacze - wypłakał już wszystkie łzy.
Harry
wstał, nagle zły i nie mógł nic zrobić, kopnął drzewo, tylko by
uświadomić sobie że zranił nogę. - Obiecałeś, że nigdy mnie nie
zostawisz, Louis! - krzyknął tak głośno, jak umiał. Jakby mogło mu to
pomóc.
Przez chwilę, obracał się dookoła, sfrustrowany, zanim ponownie nie usiadł na drzewie. Zakrył twarz dłońmi. - Obiecałeś.
Harry ma 14 lat, Louis już nie jest z nim, a Harry nie zauważył starannych, lekko pochyłych słów Louis + Harry napisanych w środku wydrążonego serca na siwym drewnie.
To było piękne. Po prostu piękne.
OdpowiedzUsuńDziewczyno, nawet nie wiesz jak bardzo kocham Cię za to, że poświęcasz swój czas i to tłumaczysz (a jesteś w tym zajebista).
Dziękuję więc.
Dziękuję xx I cieszę się, że ci się podoba :)
Usuń