DOSTĘPNE RÓWNIEŻ NA >TUMBLR<

TŁUMACZENIE 'PEOPLE HELP THE PEOPLE' TUTAJ

TŁUMACZENIE 'TO BE(LIEVE) IN LOVE' TUTAJ

środa, 26 marca 2014

Flowers In Your Head

Tytuł: Flowers in your head
Pairing: Larry
Oryginał: sunshinelouis
Zgoda od autorki: Jest.
Opis: Harry lubił wkładać kwiatki we włosy, a Louis lubił Harry’ego.


Louis Tomlinson widział go wszędzie. W szkole, w centrum handlowym, w parku, na placu zabaw… zasadniczo wszędzie. Chłopiec był osobą, która wyraźnie uwielbiała rozsiewać miłość na około, stale uśmiechając się i śmiejąc podczas tańczenia wokoło z kwiatkami w swoich włosach. Był jak anioł zesłany z nieba by stwarzać miłość i pokój w swoim mieście. Louis nie znał jego imienia, ale wiedział jedną rzecz: był najpiękniejszym chłopcem jakiego kiedykolwiek widział. Tak pięknym, że czasami Louis był zaślepiony tym jak cudowny był. Chłopiec był jak słońce i Louis lubił porównywać go do słońca. Ciepły, piękny, kochany i po prostu tak cholernie słodki, że nie może tego znieść. Jego wspaniałe kręcone włosy, jego zielone oczy, zaróżowione policzki, cudowny uśmiech, po prostu wszystko w nim wywoływało u Louisa uśmiech.

Któregoś dnia, Louis szedł ulicą tak jak zawsze każdego wieczora, muzyka płynęła z jego słuchawek, kiedy ruszał głową do rytmu. Jego tatuaże błyszczały w słońcu, szczególnie ten z sercem na jego lewej ręce, który całkowicie uwielbiał. Nie było jednego tatuażu, który mógłby wybrać jako ten ulubiony, ponieważ kochał je wszystkie. Uwielbiał swoje tatuaże na rękach i szyi i jego kolczyk w wardze i eyeliner, którego używa codziennie. Uwielbia swój styl i lubi siebie. Ludzie zawsze narzekają na niego, mówiąc że jego rodzice muszą być nim zawstydzeni i że powinien zakryć swoją brzydką punkową twarz, ale Louis ich po prostu ignoruje. Kim jest, by skupiać się na głupich ludziach? Tak czy inaczej oni nic nie znaczą, bo go nie znają. Właściwie nikt go nie zna.

Pomyślał by iść do najbliższego sklepu spożywczego, który nadal jest otwarty by kupić napój energetyzujący, ale kompletnie o tym zapomniał kiedy zobaczył jego. Jego…chłopca. Pięknego chłopca, który zawsze się uśmiechał. Cóż, nie zawsze, ale często. Louis czasem widział go gnębionego w szkole, przez tych brzydkich chłopaków, za noszenie tych słodkich swetrów i pięknych kwiatków w swoich włosach, którzy zawsze szykanowali jego i jego wianki, zrzucając je na podłogę (na koniec napastnicy zawsze deptali i niszczyli je). Louis chciał go chronić, chciał żeby napastnicy odpierdolili się od jego chłopca. Powodem, dlaczego właściwie nigdy nie podszedł tam i nie obronił go tak jak na to zasługiwał był Zayn Malik (jego najlepszy przyjaciel), który uważał, że chłopiec był głupi i brzydki tak samo jak napastnicy. On też się czasem z niego nabijał i Louis był zmuszony to oglądać. To bolało, a bolało o wiele bardziej, kiedy wiesz, że zrobił to twój najlepszy przyjaciel. Wiedział, że jest w wielkim gównie, kiedy uświadomił sobie, że zaczął określać chłopca jako jego, a nawet go kurwa nie znał.

Chłopiec siedział na ławce przed ulubionym (teraz zamkniętym) sklepem muzycznym Louisa, patrząc na zachód słońca, zagryzając wargę, kiedy nucił piosenkę. Louis był zaskoczony, że tym razem chłopiec się nie uśmiechał, a był raczej zmartwiony. Louis nie wiedział dlaczego chłopiec może być zmartwiony, ale nie lubił tego. Przynajmniej wianek z kwiatów był w jego włosach tak jak zawsze. Tym razem były to piękne różowe róże, wyglądające bardzo dobrze z jego białą koszulką i niebieskimi obcisłymi jeansami. Chłopiec westchnął, patrząc w dół na ziemię i Louis był w 100% pewien, że zaraz zacznie płakać czy coś. Czuł się źle patrząc na to, stojąc 10 metrów dalej, nie robiąc nic by go pocieszyć.

- Hej, wszystko w porządku? - Louis zapytał, wolno podchodząc bliżej, by chłopak się nie przestraszył. Wiedział, że widział go z Zaynem, więc prawdopodobnie pomyślał, że jest taki sam jak on, kiedy naprawdę był daleki od tego. Mógł wyglądać jak palant przez swój wygląd punka, ale wewnątrz był delikatny i słodki jak kociak.

Chłopiec spojrzał na niego ze łzami w swoich pięknych zielonych oczach i natychmiastowo poderwał się z ławki w przerażeniu. Louis był wdzięczny, że zdołał wypowiedzieć te kilka słów, zanim to urocze słoneczko od niego uciekło.

- Zostaw mnie. - wyszeptał, głos załamał mu się na ostatnim słowie.

- Hej, nie mam zamiaru cię skrzywdzić. W porządku piękny? - Louis wyszeptał delikatnie, podchodząc bliżej, więc stał jeden metr od niego. - Nie jestem taki, obiecuję. - powiedział, uśmiechając się.

- Piękny? - chłopiec wychrypiał, otwierając szeroko oczy w zaskoczeniu. - Myślisz, że jestem piękny? - zapytał, przygryzając różową dolną wargę, tak mocno, że Louis prawie nie mógł oderwać wzroku.

- Tak. Myślę, że jesteś też wspaniały. - Louis wyszeptał i był niedaleko od tego by podejść i pogłaskać jego policzek. Uderzył się w myślach. Kwiatuszek nawet go nie znał, a on miał potrzebę dotknięcia go. To było zawstydzające i pierwszy raz w życiu oblał się rumieńcem.

Kwiatuszek (nowe przezwisko) zachichotał, odgarniając loki z oczu. - Dziękuję Louis.

Louisowi opadła szczęka, mógł poczuć jak jego serce przyspiesza. Zwykle nie zachowywał się tak wśród osób, które lubił, szczególnie wśród chłopców, ale ten chłopiec był czymś zupełnie innym. Nie mógł nic zrobić ze sposobem w jaki zareagował i to nie była jego wina, że prawie chciał płakać, dlatego że ten piękny chłopiec znał jego imię.

To było śmieszne, a nie było takie zanim nie uświadomił sobie, że jego zauroczenie chłopcem jest czymś znacznie większym niż tylko zauroczeniem. Chłopiec powiedział jego imię tak słodko i tak dobrze, że nie mógł przestać myśląc jak brzmiałby jęcząc je. Okej, powinien przestać.

- Skąd znasz moje imię? To znaczy… nie jestem jakiś popularny. Ludzie boją się mnie przez moje tatuaże. Ale boże, co w nich takiego strasznego? Nie rozumiem tego. I ludzie nie lubią mojego eyelinera. Ale wiesz co? Ja bardzo lubię mój eyeliner. Naprawdę bardzo bardzo go lubię, nie wygląda wspaniale na moich oczach? Bardziej jak guyliner, a może powinienem powiedzieć gayliner*, bo jestem gejem? Hah, nie mam racji? Wow, ale jestem śmieszny. Nie mogę..-

- Wow, dużo mówisz. Podoba mi się. - chłopiec powiedział, uśmiechając się, kiedy szedł bliżej Louisa, który był jeszcze bardziej czerwony po upokorzeniu się swoim idiotycznym gadaniem. - Nie wyglądasz strasznie dla mnie. Jesteś pewien, że jesteś najlepszym przyjacielem Zayna?

- Y-yeah. Jestem. Jestem, tak. Ale nie jestem taki jak on, obiecuję.

- Widzę. Jestem Harry. - Kwiatuszek, Harry powiedział, uśmiechając się.

Harry, Harry. Harry. Louis poznał imię Kwiatuszka. Harry. Lubił sposób w jaki brzmiało i jak Harry sam je wypowiadał. Było piękne i wiedział, że będzie je jęczeć kiedy następny raz będzie robił sobie dobrze.

- Cześć Harry. Wszystko w porządku? - Louis zapytał, pamiętając, że Harry właściwie płakał kiedy tu przybył.

Harry pokiwał głową, uśmiechając się, kiedy przecierał oczy. - Tak, teraz tak. - wyszeptał. - Nikt nigdy nie nazwał mnie pięknym i nie przypuszczałem, że wyjdzie to od gorącego punkera takiego jak ty.

- Gorący punker? Kwiatuszek ma ksywki. - Louis zagwizdał, uśmiechając się.

- Kwiatuszek? - Harry wyszeptał, zakrywając usta dłońmi. Louis zobaczył, że chłopak rumieni się na przezwisko. - Lubię kwiaty.

- Taa, widzę. - Louis zachichotał wskazując na różany wianek na jego głowie. - Wyglądają słodko a tobie.

Harry zachichotał, a Louis nie chciał niczego więcej, jak tylko nagrywać każdy moment kiedy to robił. Dźwięk był przyjemny dla jego uszu.

- Dziękuję Gorący Punkerze. Nie wszyscy je lubią.

- Cóż, są głupi. Wyglądają świetnie. Jak je robisz?

Louis wiedział, że chłopak nie miał wielu osób, które interesowały się nim jako osobą i jego wiankami z kwiatków, więc pytanie musiało go zaskoczyć. Przynajmniej w dobry sposób. Louis naprawdę dbał o kwiaty, bo wyglądały pięknie i prawdziwie i chciał wiedzieć skąd Harry je bierze. Może mógłby nosić jeden z wianków na swojej głowie? Byłby tym zachwycony.

Harry dosłownie rozpromienił się jak słońce, kiedy usłyszał o co pyta Louis i zaczął się uśmiechać tak szeroko, że Louis ledwo mógł oddychać. On był powodem uśmiechu Harry’ego i teraz naprawdę chciał zrobić zdjęcie pięknego chłopca stojącego przed nim. Nie miał swojego telefonu ze sobą, więc zrobił zdjęcie w swojej głowie, przysięgając, że nigdy nie zapomni właśnie tego momentu.

- Używam moich magicznych rąk, oczywiście. - Harry wyszeptał, chichocząc w swoją dłoń, wywołując u Louisa uśmiech.

- Utalentowane place jak sądzę. - Louis wyszeptał niższym tonem, zagryzając wargę.

Harry zarumienił się, spoglądając w dół na ziemię z delikatnym uśmiechem. - Nie insynuuj nic.

- Hej, masz długie duże palce. Są urocze. - Louis stwierdził, żartobliwie na niego spoglądając.

Kwiatuszek wywrócił oczami, uderzając delikatnie Gorącego Punkera w ramię. - J-ja mogę cię nauczyć, jeśli chcesz je z-zrobić. - powiedział delikatnie jakby było to pytanie.

Louis rozpromienił się. - Oczywiście. Jestem okropny z moimi rękami, ale zobaczymy. - powiedział, patrząc w dół na swoje dłonie, wydymając wargi. - Są małe i nie potrafią niczego zrobić dobrze, ale bardzo lubię twoje wianki. Więc..tak?

Harry przybliżył się i spojrzał głęboko w niebieskie oczy Louisa. - Praktyka czyni mistrza. - wyszeptał, uśmiechając się, kiedy bawił się różami w swoim wianku. Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale wtedy Louis mu przerwał.

- Mogę przymierzyć twój wianek? Obiecuję, że nie mam zamiaru go zniszczyć.

Kwiatuszek zaśmiał się, chętnie kiwając głową. Zdjął wianek, jednocześnie mierzwiąc swoje włosy. Sprawiło to, że Louis chciał ich dotknąć. Wszystko o czym mógł myśleć w tej chwili, to to jak delikatne muszą być jego loki i jak zareagowałby, gdyby Louis ciągnął go za nie podczas seksu. Harry wyglądał jak chłopak, który lubił tego typu rzeczy…ciągnięcie za włosy było gorące.

Harry przybliżył się do Louisa, wyrywając go z jego gorących myśli. Jego twarz była śliczna i Louis był zaskoczony tym jak ktokolwiek może być tak piękny. Kwiatuszek był najbardziej olśniewającym człowiekiem jakiego widział na tej cholernej planecie i był tak blisko niego, że czuł się trochę niepewnie. Co jeśli był tylko brzydkim niczym dla tego pięknego chłopca stojącego przed nim. Co jeśli..-

- Wyglądasz tak…tak.. - Harry wymamrotał nagle z wielkim uśmiechem na twarzy. To było kiedy Louis uświadomił sobie, że założył wianek na swoją głowę. Zastanawiał się czy wyglądał dobrze, miał taką nadzieję.

- Tak…? - Louis uniósł brwi, mając nadzieję na miły komplement.

- Tak pięknie. - Harry odpowiedział, rumieniąc się. - Wow… nigdy nie pozwalałem nikomu ich nosić. Wyglądasz ślicznie. - powiedział, spoglądając w dół zawstydzony. Louis nie chciał by chłopak czuł się zawstydzony.

- Jesteś taki uroczy Kwiatuszku.

Harry spojrzał w górę, chichocząc milionowy raz (nie żeby Louis narzekał).  - Naprawdę lubię to przezwisko.

~*~
Następnego dnia, Louis poszedł do szkoły jak każdego cholernego poranka. Szkoła do której chodził była strasznie irytująca. Pełna hipokrytów, chuliganów, idiotów i odrażających nauczycieli. Chociaż zaczął tak na to patrzeć dopiero od tego ranka. Kwiatuszek powiedział, że porozmawia z nim dziś w szkole i Louis nie mógł się doczekać. Właściwie Louis nie mógł z nim rozmawiać bez innych napastników + Zayn skomentował, że to najgorsza rzecz jaką kiedykolwiek widzieli, ale Louis myślał o tym, leżąc w łóżku ostatniej nocy. Zayn Malik był głupim chuliganem, a Kwiatuszek był warty tego by z nim rozmawiać. Louis nie mógł uwierzyć, że przeżył te wszystkie miesiące tylko patrząc na chłopca, kiedy Zayn nie widział i nie mógł uwierzyć jak głupi i niegrzeczny był, nie broniąc chłopaka tak ,jak na to zasługiwał. Nikt nie zasługuje na bycie nękanym za to jakim się jest, szczególnie ktoś taki jak on, kto był tak niewinny i miły.

Właściwie on naprawdę myślał nad tymi lekcjami plecenia wianków, a było dużo powodów dlaczego. Mógłby spędzać czas z nim i jednocześnie uczyć się pleść te śliczne wianki, które piękny chłopiec codziennie nosił i nigdy nie kończyć aż do czasu, kiedy trzeba iść spać. Louis był ciągnięty do chłopaka jak magnes i nie mógł zatrzymać uczuć do niego. Chciał być bliżej chłopaka od wczorajszego dnia.

Kiedy stanął przed swoją szafką, spojrzał na ludzi chodzących po korytarzach ze śmiesznie nudnymi wyrazami twarzy. Cóż, nie sądził by były śmieszne, ale Kwiatuszek tak uważał. Chłopiec właściwie stał obok niego, próbując się nie śmiać. Był też lekko zarumieniony i na głowie miał ten sam wianek, który nosił wczoraj. Louis nie widział go, ale kiedy usłyszał głęboki głos mówiący ”cześć” do jego ucha, stało się coś zawstydzającego. Podskoczył, wrzeszcząc w przerażeniu. Kiedy uświadomił sobie, że to tylko piękny Kwiatuszek wymruczał wesołe ”oh” i zaśmiał się lekko. Inni ludzie spojrzeli na nich, zaskoczeni widząc ich razem i również śmiali się z Louisa, ale nie tak głośno jak on.

- W porządku Lou? Nie chciałem cię przestraszyć. - Harry powiedział pośpiesznie, lekko marszcząc brwi.

- W porządku Kwiatuszku. Wszystko w porządku. - usta Louisa uniosły się do góry kiedy patrzył rozmarzony na chłopca przed nim. Harry musiał to zauważyć, bo nagle spojrzał w dół na podłogę, chichocząc ze słodko czerwonymi policzkami. Harry był ubrany tak samo jak wczoraj, ale Louis bardzo lubił jego białą koszulkę i niebieskie obcisłe jeansy.

- Podoba mi się twój eyeliner…czy powinienem powiedzieć gejliner? - Harry zażartował, chichocząc.

Louis potrząsnął głową, czując jak krew napływa do jego policzków. - Przepraszam za to wczorajsze gadanie. Ja…ehm, tak. Robię się nerwowy wokół ludzi. Ja…ja.. - przerwał, mentalnie policzkując się kilka razy. - Ja..- powtórzył, ściskając palcami swój nos. Był tak popieprzony.

Harry uniósł brwi. - Ty? - wyszeptał, uśmiechając się delikatnie do niego.

- J-ja lubię. - Louis wypalił, zamykając ciasno oczy i zwieszając głowę. - J-ja przepraszam.

To czego Louis nie wiedział to to, że Harry uśmiechał się promiennie, chichotał i rumienił, kiedy kręcił się troszkę.

- Bardzo cię lubię. Kurwa, jesteś piękny. Jestem zaślepiony przez twoją cudowność, istniej w ogóle takie s-słowo? - powiedział, otwierając ponownie oczy, a niepewny uśmiech wstąpił na jego twarz. Jego niepewność minęła, kiedy zobaczył wyraz twarzy Harry’ego. Szczęście. Ciepło. Szczęście. Piękno. Oh i szczęście? Kwiatuszek był tak szczęśliwy i Louis uświadomił sobie, że stał teraz bliżej niego. To prawdopodobnie sen, z którego się zaraz obudzi.

- Naprawdę? - Harry zapytał, wzdychając szczęśliwie.

Louis zaśmiał się, opierając głowę o swoją szafkę. - Taaak. Jesteś cudowny i tak jakby lubię cię od długiego czasu. Nie wiem, jesteś uroczy i miły, wiem to ze sposobu jak zawsze…zawsze…jezu - powiedział, zakrywając twarz rękoma. - Jestem taki tandetny.

- Ja zawsze? - Harry powtórzył, dając mu znaki rękoma, że powinien kontynuować. Miał też ten głupi słodki złośliwy uśmieszek na twarzy i zagryzał dolną wargę w tym samym czasie. Wszystko o czym Louis mógł myśleć to 'idiota, palant, głupek, dlaczego mi to robisz ugh nie lubię cię, ale lubię cię'

Louis odetchnął głęboko. - Ty…ty zawsze rozsiewasz szczęście wokół, uśmiechasz się do nieznajomych i dajesz im te kwiatki, które zawsze masz w ręce. To brzmi jakbym się stalkował, ale szczerze nie robiłem tego…dobra może robiłem. Tak czy inaczej, jesteś piękny i czasami nie mogłem nic z tym zrobić, ale zerkałem na ciebie. Wiem, że to też prawdopodobnie brzmi jakbym szalał na twoim punkcie i był cię spragniony, ale nie… Lubię cię. Nawet jeśli właściwie spotkaliśmy się dopiero wczoraj i rozmawialiśmy pierwszy raz. Lubię cię. Lubię cię..

Przerwały mu delikatne wargi na jego własnych, natychmiastowo go uciszając. Wymruczał ‘mmm’ zanim oddał pocałunek tak delikatnie jak całował go Harry. Ręce Kwiatuszka owinęły się wokół jego szyi, a ręce Punkera nagle znalazły się na talii Harry’ego. To było jak niebo. Louis nigdy nie był w niebie ani nie smakował nieba, ale to było tak dobre, że nie umiał opisać tego innym słowem. Usta Harry’ego były tak dobre na jego własnych. Miał najdelikatniejsze, najpiękniejsze usta, które smakowały jak mięta i truskawka, wywołując u niego jęk i potrzebę pocałowania go mocniej. Harry nie przestawał, całując go z pasją. Chłopiec dobrze całował i Louis chciał robić to już zawsze.

W końcu musieli się od siebie odsunąć, by złapać oddech. Cóż, w sumie to ledwo się odsunęli. Ich usta nadal się stykały, wysyłając dreszcze wzdłuż kręgosłupa Louisa. Stali w ciszy przez kilka sekund, a potem Harry uśmiechnął się. Uśmiechał się kiedy pocierał swoim dużym nosem o mały nos Louisa. - Uwielbiam twoją gadaninę i również cię lubię Punkerze. - wyszeptał.

Louis otworzył oczy, chichocząc ze szczęścia. Uwielbiał eskimoskie pocałunki, ale nie ma mowy by komuś o tym powiedział. Dobrze, może Harry’emu. - Przepraszam za tę gadaninę. Zawsze gadam kiedy jestem nerwowy lub podekscytowany.

Uczniowie oglądali ich w szoku. Zszokowani tym, jak dziwny kochający kwiaty chłopak i gorący przerażający punker całowali się, w miejscu gdzie wszyscy mogli to zobaczyć, szczególnie Zayn Malik. Stał tam z innymi zbyt zszokowany by powiedzieć słowo, kiedy patrzył na nich oboje śmiejących się w swoje usta. Po minucie ucieszył się, że jego głos wrócił.

- Louis, co do kurwy?

Louis odwrócił się do dziwnie znajomego głosu, jęcząc głośno w swojej głowie, kiedy uświadomił sobie, że to pieprzony Zayn Malik, który zawsze nękał tego pięknego chłopca stojącego przed nim i nie spodobała mu się myśl o ponownym skrzywdzeniu Kwiatuszka. To dlatego objął go ochronnie ramionami, spoglądając na swojego ”najlepszego przyjaciela”.

Zayn również był punkerem, ale Louis był całkiem inny. Po pierwsze nigdy nie palił papierosów, trawki czy marihuany czy czegoś jeszcze innego co mogłoby zepsuć jego zdrowie. Palił kiedyś, ale tylko papierosy…ale skończył z tym teraz. Po drugie był właściwie miły. Po trzecie jego ”najlepszy przyjaciel” był jedynym powodem, dlaczego cała szkoła bała się jego i Louisa. Nękał ludzi i mówił o nich same bzdury, używając przemocy i gróźb. To było okropne i Louis nie rozumiał dlaczego był tym, który patrzył, a nie pomagał tym biednym uczniom. Obiecał sobie, że od teraz będzie bronił każdego, kto będzie krzywdzony przez Zayna, szczególnie Harry’ego o którego się troszczył. Po czwarte tatuaże Zayna były brzydkie. Okej, może to nie było miłe, po prostu nie są w stylu Louisa. Widzisz? Całkiem inne osoby. Jedynie oboje używali eyelinera.

- Co chcesz? - Louis warknął, spoglądając na Zayna stojącego przed nim, bliżej niż sekundę wcześniej.

- Proszę, powiedz że to jakiś pieprzony żart.

- Nie, nie jest. A co? Masz jakiś problem?

- Yeah. Właściwie tak. Jesteś pieprzoną ciotą. Myślałem, że jesteś inny. - Zayn warknął, ponownie wywołując szok u wszystkich na korytarzu. Jednak u Louisa nie, bo chłopak wiedział, że Zayn może zareagować w ten sposób.

- Więc? Lubię chłopców, jaki w tym problem?

- Lubisz go? On jest brzydki! - Zayn krzyknął zachowując się jakby to, że Louis pocałował Harry’ego było najbardziej dezorientującą rzeczą.

- Nie, nie jest! Zostaw go. Nie skrzywdzisz go. - Louis krzyknął w odpowiedzi, przyciągając Harry’ego bliżej siebie.

Harry spojrzał na Louisa smutnymi oczami, ale nadal uśmiechał się do niego. Louis wiedział, że ten uśmiech znaczył “dziękuję”, więc on również się do niego uśmiechnął, mówiąc nieme “nie ma za co”. Zayn patrzył na nich, zwężając oczy, zdezorientowany tym co się dzieje, oraz dlatego że był okropną osobą i musiał to zepsuć.

- Ew.

Louis jęknął, patrząc na Zayna. - Spierdalaj. Nie jestem twoim przyjacielem.

- I tak nie chcę przyjaźnić się z pedałem.

~*~
Dwa tygodnie później Louis był w domu Harry’ego.

Jego mama była najmilszą osobą z jaką Louis kiedykolwiek rozmawiał i była to prawda. Kiedy powiedział to Kwiatuszkowi, ten tylko zachichotał i wymamrotał “dziękuję”. Louis wiedział, że chłopak naprawdę cieszył się jego komplementami, bo zawsze rumienił się i uśmiechał, czasami mówiąc mu, że jest idiotą. Kiedy ktoś nazywa cię idiotą z najcudowniejszym uśmiechem na twarzy, wiesz że czynisz go najszczęśliwszą osobą na świecie.

Annie, mama Harry’ego, była cudowna i piękna tak jak on, akceptując go natychmiastowo w pierwszej sekundzie, kiedy wszedł do ich domu. Harry przedstawił go jako swojego chłopaka i Louis nie mógłby być bardziej szczęśliwy. Bycie chłopakiem Harry’ego Stylesa było wspaniałe. W odpowiedzi Annie uśmiechnęła się do nich obu, przytulając Louisa i mówiąc mu, że jego ulubiona herbata za chwilę będzie gotowa.

- Skąd ona wie, jaka jest moja ulubiona herbata? - Louis zapytał Harry’ego kiedy kobieta wyszła z salonu, odwracając się do niego z uniesionymi brwiami.

- Mały ptaszek jej powiedział. - Harry wyszeptał, uśmiechając się. - Ekhem, ja.

- Oczywiście, bo pamiętasz takie szczegóły.

- Hej, więc mówisz, że nie pamiętasz nic co ci powiedziałem? - Harry zawołał, śmiejąc się kiedy odsunął trochę Louisa od siebie.

- Oczywiście, że pamiętam! - Louis zachichotał.

*
- Harry możesz zrobić mi wianek?

Harry, jego piękny chłopak, leżał obok niego na wygodnym łóżku, patrząc na niego i śmiejąc się jakby to był żart. - Nie możesz zrobić sam?

Louis spojrzał na niego. - Nie umiem robić wianków głupku. To znaczy…cudowny głupku. - zaśmiał się, przysuwając się bliżej chłopaka. - Nie możesz mi po prostu zrobić jednego? Proszę. Twoje dłonie są takie piękne i utalentowane, mogę robić wszystko. Zapłacę ci, okej? Zapłacę ci 100..-

- Lou!

Spojrzał na Harry’ego, który potrząsał głową z delikatnym uśmiechem na ustach. - Co? - wyszeptał.

- Zrobię ci. Nie musisz mi płacić. Jestem twoim chłopakiem! Poza tym, jesteś jedyną osobą, która wydaje się tym interesować. Tymi kwiatowymi rzeczami. - Harry powiedział, patrząc w dół na materac. - Chociaż tego nie rozumiem. Jestem głupi lubiąc to, nie uważasz?

Louis pokręcił głową i pocałował delikatnie jego usta. - Nie. Jesteś wspaniały.

Harry zarumienił się, wzdychając smutno. - Zawsze byłem tobą zauroczony.

- Naprawdę?

- Yeah. Myślałem, że byłeś głupim aroganckim gościem jak Zayn, ale nie mogłem nic zrobić i patrzyłem czasem na ciebie. Jesteś piękny. Naprawdę piękny. Czułem się dziwnie myśląc o tobie w ten sposób, ale jesteś naprawdę piękny. Teraz to widzę.

Louis jęknął, czując się zawstydzony tym jak szybko zaczął się rumienić. - Kwiatuszku!

- To prawda. - Harry wyszeptał, przebiegając palcem po dolnej wardze Louisa. - Swoją drogą…bardzo lubię twój kolczyk w wardze… i gejliner.

- A ja bardzo lubię kwiaty w twoich włosach. - Louis powiedział, uśmiechając się szeroko, kiedy owinął ramię wokół talii Harry’ego. - Naprawdę lubię. - wyszeptał, ściągając wianek który Harry miał na głowie i kładąc go w swoich włosach.

- Hej!

- Wyglądam dobrze.

Harry dał mu długiego buziaka w policzek zanim zdjął wianek z głowy Louisa uśmiechając się. - Taaak.

Louis był szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy. Kto by nie był? Skończył z kimś, kto odwzajemnia jego uczucia. Z kimś kto lubi wkładać kwiatki w jego włosy.


* gra słów, nie wiedziałam jak to dobrze przetłumaczyć, więc zostawiłam w oryginale. “Guy” znaczy ‘facet’, “gay” - gej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz